De Molen: Bitter & Zoet

Quadrupel / 10% / 22,9 blg / recenzja z 31.12.2013

Wreszcie na mojej drodze stanął tak często przytaczany przez polskich miłośników piwa holenderski browar de Molen. Sprawiający wrażenie dość kultowego, połączony z restauracją, mieszczący się w zabytkowym młynie De Arkduif, zbudowanym w 1697 roku. Wygląda na miejsce, w którym każdy poszukiwacz piwa, jedzenia i nie tylko bardzo chciałby się znaleźć - muszę przyznać, że wysoka świadomość kulinarna i piwna (specjalne pomieszczenie degustacyjne), która bije już ze strony internetowej, robi wrażenie i przyciąga. Ale jak jest z piwem? Na początek bomba, bo wysokoprocentowy, "imperialny tripel". Jest okazja do popisania się.

Opakowanie
Rzadko kiedy prostota i ascetyczność aż tak bardzo podbija moje serce, ale etykiety de Molena straszliwie do mnie trafiają - a że praktycznie się od siebie nie różnią, to ta również trafia. Ocenę utwierdzają szczegółowe informacje o składzie piwa i ładny firmowy kapsel. Goryczka nietypowo podana nie w IBU, a w EBU, wynosić ma 37 tych europejskich jednostek.
9,5/10

Barwa
Jasnobrązowe; bardzo mętne, co zaciemnia barwę - ładne, dość nietypowe, bez rewelacji, ale przyjemne. 
3,5/5

Piana
Bardzo gęsta i trwała, trzyma fason do samego końca, po drodze oblepiając szkło - bez zarzutu. 
5/5

Zapach
Połączenie klasycznych, dość znacząco przyprawowych nut belgijskich, triplowych z bardziej koźlakowymi, ciemnymi, ciemnych owoców na czele ze śliwkami i karmelowymi - w tle przecieki alkoholowe, ale bardzo szlachetne; piękny aromat, choć nie doskonały. 
9/10

Smak
W smaku już uwydatnia się moc, ale w dość miły sposób, alkohol jak na tak dużą zawartość jest dobrze ukryty; na pierwszym planie typowe belgijskie drożdże, za nimi wchodzą na scenę pochodne karmelowego słodu palonego, słodkie, pełne; na finiszu wyraźna goryczka miesza się z delikatnym alkoholem - bardzo, bardzo smaczne, mimo wszystko nieco przyciężkie. 
8/10

Tekstura
Wyraźnie za wysokie wysycenie, całość tekstury jednak przyjemnie pełna, nie za gęsta.
3,5/5

Za dużego popisu nie było, ale przykuł de Molen moją uwagę. Mimo wszystko piwo nie poradziło sobie z wysokim alkoholem tak dobrze, jak to możliwe - chociażby nieznacznie słabszego, a bardziej ekstraktywnego Imperatora Bałtyckiego piło mi się niedawno nieporównywalnie lżej. Niemniej jednak było to ciekawe doznanie, a Holendrzy na pewno dostaną jeszcze niejedną szansę. Choć nie za prędko - kolejka jest długa.


7.0/10

Komentarze