De Halve Maan: Straffe Hendrik Quadrupel

Quadrupel / 11% / 22 blg / recenzja z 30.12.2015

To już ostatnie piwo z brugijskiego browaru Brouwerij De Halve Maan. Standardowo na koniec zostawiłem sobie to, z którym wiążę największe nadzieję i liczę, że chociaż jeden quadrupel okaże się piwem wybitnym. Póki co nie bardzo bowiem jest do czego wracać z asortymentu browaru, mimo że wszystkie piwa były bardzo dobre. 

Opakowanie
Gustowne, ciemne wydanie serii etykiet przeznaczonych dla Straffe Hendrików.
8,5/10  

Barwa
Genialna gra brązów i miedzi.
5/5

Piana
Wybitnie obfita, o kiepskiej natomiast gęstości i mało spektakularnej trwałości.
3/5

Zapach
Niezbyt intensywny, ale bardzo ładny - zboże, biszkopt, mocno spalony karmel, cukier kandyzowany, bardzo szlachetne nuty alkoholowe.
7,5/10

Smak
Nadrabia braki w intensywności z aromatu - zaczyna się zbożowo i chlebowo, potem przechodzi w czekoladę i szlachetnie alkoholową potęgę, a kończy się dość wysoką jak na styl goryczką. Mimo że alkohol jest w typowo belgijski sposób dostojny i przyjemny, to trochę za bardzo zagarnia wrażenia. Nadrabia za to znakomitym balansem słodycz-goryczka. 
8,5/10

Tekstura
Ciut za mocno wysycone. 
4,5/5

De Halve Maan na stałym poziomie: kolejne piwo bardzo dobre i bardzo dalekie od wybitności. W przypadku takiego stylu jak quadrupel, i to dość mocnego nawet jak na wysokie standardy tych piw, to już pachnie sporym rozczarowaniem. Wszystkie sześć piw z brugijskiego browaru było trunkami o bardzo zbliżonej jakości - najsłabsze, blond, dostało ode mnie 7.7/10, a najlepsze, tripel, 8.3. A najlepsze i jedyne wybitne było siódme - to, które piłem w Brugii: świeży, niebutelkowany blond. Oznacza to dużą rzetelność, ale i bezużyteczność - browar tak radzący sobie z belgijskimi stylami przydałby się w Polsce, ale w konkurencji z wieloma wybitnymi belgijskimi browarami nadaje się chyba tylko do zapomnienia. Szkoda, bo kocham doprawdy Brugię, ale zdaje się, że lepszy browar to ja mam pod nosem, we Wrocławiu, na Długosza.


7.5/10

Komentarze