Dark Horse: Tres Blueberry Stout
Dziś zapoznam się z Dark Horse Brewing Company, jednym z bardziej szacownych browarów ze Stanów Zjednoczonych, który ma jedno ze swoich piw w ratebeerowym top 50. Ten położony w stanie Michigan browar dzieli swoją ofertę na cztery segmenty - piwa w stałej ofercie, piwa w sezonowej ofercie, piwa warzone raz na jakiś czas i... stouty. To uhonorowanie jednej z moich ulubionych rodzin piwa może skłaniać do teorii, że Dark Horse w stoutach się specjalizuje. Dziś jeden z nich, stout z dodatkiem borówek amerykańskich (jednych z moich ulubieńszych owoców).
Opakowanie
Etykieta robi średnie wrażenie, choć jakiś tam koncept w tym jest. Informacji o piwie na niej zero, ale przynajmniej parę słów znajdziemy na stronie internetowej. Polepsza sytuację ładny, firmowy kapsel.
6,5/10
Barwa
Wyjątkowo ciemne - czerń doskonała, brak miejsca choćby i na brąz, piękne.
5/5
Piana
O wspaniałej, bardzo ciemnej barwie, ale niestety koszmarnie nieobfita - udaje się wytworzyć jedynie cienki kożuszek, a już po paru chwilach na tafli mamy pierwsze prześwity - na szczęście z trwałością nie jest aż tak strasznie, gruby pierścień utrzymuje się do końca.
2/5
Zapach
Zachwycające połączenie bardzo intensywnej, bardzo ostrej paloności z nieprzesadzonym, ale wyrazistym aromatem borówek - te dwie strefy znakomicie wprost się ze sobą komponują, do tego trochę zbożowości oraz spora dawka czekolady i mamy zapach idealny - nic dodać, nic ująć.
10/10
Smak
Niezwykle gładkie, lekkie mimo sporej mocy dzięki owocowej atmosferze - jednocześnie jest bardzo wyraziste i pełne smaku, mieszają się tu akcenty palone, dużo czekolady, a również spore ilości lukrecji - na finiszu ładna, dobrze wyważona goryczka i wspaniały koncert kawowo-palony: zdradliwie pijalne, rewelacyjne.
9,5/10
Tekstura
Wysycenie minimalnie za wysokie, ale też na niemal idealnym poziomie.
4,5/5
9.0/10
Połączenie stoutu z borówkami okazało się strzałem jeśli nie w dziesiątkę, to przynajmniej w dziewiątkę i pół. Można powiedzieć, że mamy tutaj przykład idealnego użycia dodatku do piwa - borówki robią za drugi plan, nie dominują stoutowego majestatu piwa, ale też nie występują na granicy wyczuwalności (jak w przypadku borówkowych przygód BrewDoga), są ewidentne i wnoszą sobą coś do bukietu. Wspaniały stout, szkoda tej piany - patrząc tylko na zapach, smak i teksturę, wyprzedziły go tylko trzy, z czego dwa imperialne - a to już dokładnie czterdzieste piwo w tym stylu, jakie opisuję.
__________________________________________________
Powtórka 03.06.2017 r.
Znacznie bardziej borówkowe, niż trzy lata temu, przy czym dalej obłędne. Zapach to cudowne ciasto czekoladowo-borówkowe. W smaku nieco bardziej piwnie, stoutowo, nawet wcale nie jest słodko - kawa, czekolada, palone zboże, jagody, ciemny chleb. Pyszne. Trochę za dużo gazu tylko.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz