Damien Chazelle: "Whiplash"

2014

Przyjemny i wciągający, w dodatku z przyjemnymi i wciągającymi zdjęciami, montażem i aktorstwem. Potrafił też momentami wytworzyć ciężką atmosferę emocjonalnego przytłoczenia terrorem furiata. I może być punktem wyjścia do ciekawej dyskusji o muzykach i może artystach w ogóle (sam jej za daleko nie poprowadził). Trochę natomiast zbyt efekciarski w wielu aspektach, żeby wzbudzić we mnie głębsze emocje. J. K. Simmons istotnie pięknie nam się wczuł i pozwolił się po prostu nieprzeciętnie ubawić, aczkolwiek jego postać jest przerysowana chyba bardziej niż pewien serialowy lekarz chodzący o lasce, co zmusza do patrzenia na nią z mocno przymrużonym okiem. Przemilczę ukazywanie jazzu jako nudziarskiej, wyzutej z emocji wirtuozerii, bardziej techniki niż muzyki i bardziej sportowych niż artystycznych solówek, w dodatku o dwóch oczywistych twarzach Charliego Parkera i Louisa Armstronga (plus dorzuconych do nich z racji tematu filmu dwóch umiarkowanie esencjonalnych dla gatunku perkusistów)... Cóż, kawał niezłej rozrywki tak czy inaczej, mocno wspomaganej przez efekt wizualny, ale jak to ma być film roku, to chudy to był rok.


6.5/10

Komentarze