Dalmore 12 Year Old

szkocka whisky single malt / 12 lat / Szkocja / Highlands / 40%

Destylarnia Dalmore znajduje się w środku być może najbardziej zagęszczonego od destylarni whisky obszaru Highalnds. Powstała w 1839 roku za sprawą Alexandra Mathesona, handlarza herbatę i opium, który założył ją po wybuchu wojen opiumowych. W 1886 roku przeszła na własność szlacheckiej rodziny Mackenzie, a w trakcie pierwszej wojny światowej służyła za fabrykę min głębinowych, co zakończyło się eksplozją, która zniszczyła większość zabudowań - dopiero w 1922 udało się je odbudować. W 1960 połączyła się z firmą Whyte & Mackay, z którą Mackenzie od dawna utrzymywali dobre stosunki. Od 1990 Whyte & Mackay była obracana między różnymi korporacjami, od 2014 roku wchodzi podobno w skład jednej ze spółek holdingu Alliance Global Group.

Jeśli chodzi o normalne wersje, Dalmore oferuje 12, 15 i 18-letnią oraz edycje Cigar Malt Reserve i King Alexander III (od tego władcy rodzina Mackenzie otrzymała tytuł szlachecki). Destylarnia słynie jednak zwłaszcza z ultraeksluzywnych edycji, będących poza zasięgiem większości nawet tych najbardziej zapalonych miłośników whisky, którzy gotowi przeznaczać na ten trunek większość swoich funduszy. Jest (albo było) ich całe mnóstwo, niektóre w ekstremalnie małych ilościach, z czego kwintesencją jest Dalmore Trinitas - mieszanka whisky z 1868 (!!!), 1878, 1926 i 1939 roku, której na świat wyszły dosłownie trzy butelki, a jedna z nich została sprzedana za sto tysięcy funtów brytyjskich. Wracając na ziemię, czas otworzyć wersję 12-letnią.

Ciemna, ciemnobursztynowa, sprawia potężne wrażenie, piękna. W intensywnym aromacie dużo dość mocno przypalanego dębu z subtelnym, słodkim dodatkiem owoców na czele z pomarańczą; trochę dymu i sporo karmelu, od pewnego momentu zaczęła buchać jakby maślanymi ciastkami; w świetny sposób łączy dębową pełnię ze świeżością, bardzo ładny zapach. W smaku bardzo łagodna, drzewno-dymna z tylko naprawdę minimalną szczyptą pikanterii, bardzo ułożona i gładka, rozgrzewająca, oleista - spokojna w dostojny sposób. Nawet przełknięcie nie przynosi najmniejszej agresji, finisz zaczyna się od spokojnego dymu, podobnego co w ustach, lekkiej ziemistości, potem nadchodzi smagnięcie goryczki, a w końcu zaczyna się wyciszać w stronę nut słodkich, owocowych, pomarańczowych - piękna whisky, dostojna, powoli się rozpościera.

Uroczy, niezwykle gładki, łagodny destylat, rzadko whisky jest aż taka delikatna, a jednocześnie pełna smaku. Taka w sam raz na spokojny wieczór przy kominku bardziej niż na ożywioną, nocną, filozoficzną dysputę. W rankingu wersji podstawowych z dotychczasowo recenzowanych The Glenlivet, Dalwhinnie, Taliskera, Royal Lochnagar i Bunnahabhain przyznałbym jej drugie miejsce po The Glenlivet.


8.0/10

Komentarze