Cosmè Tura: "Madonna ze znakami zodiaku"

tempera na desce / ok. 1459-1463 / Gallerie dell'Accademia, Wenecja

Specyficzna Madonna z dzieciątkiem, emanująca zupełnie inną atmosferę niż przemożna większość Madonn. Właściwie to dość mroczne oblicze tej sceny, delikatnie niepokojące, nokturnalne i tajemnicze. To zasługa bardzo przyjemnej i klimatycznej kolorystyki, utrzymanej w ciemnych tonacjach: granatowo-ciemnoczerwona szata Marii to tylko wierzchołek góry lodowej, prawdziwa ciemność jest na górze obrazu. Nocne tło, dwie przyciągające wzrok, soczyste, ciemnofioletowe kiści winogron obsiadłe przez szczygły (a więc ptaki o mrocznej symbolice) i w końcu czarne, trudno dostrzegalne, spowite mrokiem liście winorośli. Klimat wzmaga pasmo znaków zodiaku wzdłuż prawego ramienia Marii, dodaje tu jeszcze więcej tajemnicy, tym razem o charakterze astrologicznym, a więc nieco magicznym i kontrastującym trochę z chrześcijańską tematyką. Gdy dodamy do tego tajemnicze, niemal wyrachowane, niekojarzące mi się wcale z nieskalanym dobrem oblicze Madonny i kamienną, prawie dorosłą, niewzruszoną twarz Chrystusa, to zaczynam odbierać ten obraz odrobinę okultystycznie. Jest bez wątpienia dostojnie, poważnie, na swój sposób uroczyście (twarze, symetria), ale nie dałbym sobie ręki uciąć, że te postacie są przedstawicielami jasnej strony mocy. 


Poza ciekawą atmosferą warto zwrócić uwagę na specyficzne dla Cosmè Tury modelowanie ciała - Chrystus zdaje się ulepiony z materiału innego niż ludzkie ciało przez intensywne operowanie światłocieniem i przyjmuje niezbyt naturalną, rozlaną pozę, co wpasowuje się w sumie w to co napisałem do tej pory i jakoś ciężko mi to potraktować jako wadę. Dobrze wychodzi też igranie z ramą obrazu, daje efekt lekko klaustrofobiczny i sprawia wrażenie, jakby postacie wychodziły z tablicy. 

Wzruszyłem ramionami gdy zobaczyłem ten obraz, ale już po kilku minutach uważniejszego wglądu zaczął mnie oczarowywać. Nie wybitny, ale bardzo bardzo dobry.


7.5/10

Komentarze