Clock: Goldie
Clock to drugi obok Matuški najbardziej fetowany czeski browar rzemieślniczy. To o parę lat młodszy przybytek, położony w miejscowości Potštejn niedaleko Kotliny Kłodzkiej. Zobaczę, jak poradzili sobie w ani craftowym, ani czeskim stylu, warząc hefeweizena.
Opakowanie
W przeciwieństwie do Matuški mają bardzo fajne etykiety, w których główną rolę grają roboty. Tutaj dość swobodne, ale wyraźne nawiązanie do robocicy z "Metropolis", prawdopodobnie najlepszego filmu niemego, jaki powstał i jednego z najlepszych w całej historii kina. Goły kapsel. Bardzo fajne opakowanie.
8,5/10
Barwa
Jasne złoto, sporo ulatującego gazu, może odrobinę za słabe jak na hefeweizena zmętnienie, ale poza tym idealnie.
4,5/5
Piana
Godna weizena - bardzo obfita, gęsta, trwała, monumentalna. Pod koniec trochę się poddaje.
4,5/5
Zapach
Klasyka stylu - mięciutkie biszkoptowo-słodowe podłoże, bardzo mocne fenole goździkowe i inne przyprawowe aromaty drożdży, delikatne bananowe estry. Bardzo ładny, bardzo.
8,5/10
Smak
Podobnie jak w zapachu, dominujące, ostre goździki toczą dysputę ze słodkim podłożem delikatnego słodu, w tle lekka goryczka. Na mój gust goździki i drożdżowe przyprawy są zbyt ostre i nieco uszczuplają przynależną weizenowi lekkość, ale to jedyny mankament - bardzo dobre piwo.
8/10
Tekstura
Nieznacznie za wiele gazu.
4/5
No to między Matušką a Clockiem niemalże remis. Mimo wszystko w karnych wygrywa Clock, po pierwsze weizen ichni jest odrobinę lepszy od Matuškowego APA, a po drugie łatwiej uwarzyć zachwycające APA niż weizena. Zachwycające zresztą nie było ani jedno, ani drugie. Były to jedne z lepszych czeskich piw, jakie piłem, ale nie przekonały mnie jakoś, żeby dawać temu krajowi szansę częściej niż daję.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz