Christopher Nolan: "Memento"
Zacznę trochę od końca, ale: ten film ładnie pokazuje, czym byłyby filmy Davida Lyncha bez reżyserii Davida Lyncha. Scenariusz "Memento" jest naprawdę znakomity - poczynając od samego pomysłu, który wymusza na widzu refleksję na temat roli wspomnień w istocie człowieka, poprzez zbudowaną na tym pomyśle historię, a kończąc na fenomenalnej narracji, przeplatającej dwie linie czasu, z czego w dodatku jedna biegnie do tyłu (co prawda nawet tutaj musiały się uaktywnić ciągoty Nolana do schlebiania masowemu widzowi - krótko mówiąc, i tak daje strasznie dużo podpowiedzi, żeby wspomnieć chociażby o podziale na obraz wielobarwny i monochromatyczny, i dość łatwo się w tym połapać). Majstersztyk i kropka. Wielka tylko szkoda, że tak świetny scenariusz, tak podatny na aplikację stylu kogoś takiego jak właśnie Lynch - tego stylu nie dostał, bo za reżyserię wziął się facet bez poważnych ambicji artystycznych. Jest nieomal skandaliczne, że tak paranoiczna historia nie została przyodziana w potężną albo nawet bardzo mocną atmosferę, że reżyser nie sięga po niemal żadne nienarracyjne środki wyrazu, by wywołać w widzu poczucie zagubienia i niepokoju. Ile straciłoby "Memento", gdyby było po prostu książką? No cóż, coś tam by straciło, ale nie za wiele, a kto wie, czy czegoś by nie zyskało. Mimo wszystko nie mam najmniejszych oporów przed nazwaniem tego filmu prawdziwym arcydziełem kina rozrywkowego. Naprawdę bardzo ciężko znaleźć bardziej satysfakcjonujący film pod tym względem, ogląda się go w mgnieniu oka i niezwykle przyjemnie, jakkolwiek nie jest to przyjemność najwyższej klasy.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz