Charles Vidor: "Gilda"
Słabe noir, które średni scenariusz próbuje nadrabiać ładną buźką wcieloną w irytującą i miałką postać. Film ogólnie stara się być czymś więcej niż jest, widać to zwłaszcza po nadętych, a tak naprawdę bardzo prostych dialogach i zachwycie kamerzysty i scenarzysty nad tytułową postacią, która jest raczej nijaka i przeciętnie zagrana (pozostałe postacie wcale nie nadrabiają). Jest nagrany bardzo rzetelnie, historia jest w porządku i nie ogląda się tego bardzo źle, a nawet znośnie (gdyby jeszcze było krócej tak o pół godziny, to może nawet przyjemnie), ale nie ma tu nic naprawdę godnego uwagi. Prawdziwe tuzy kina noir zgniatają ten film podeszwą, chociażby "Wielki sen" z tego samego roku, którego "Gilda" wydaje się nieudolnym naśladownictwem.
4.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz