Carlsberg

International Pale Lager / 5% / recenzja z 21.04.2013

Mam - a może raczej będę miał, gdy trochę się postarzeję - sentyment do polskiej wersji Carlsberga. To na tym piwie po raz pierwszy poczułem w jakimkolwiek stopniu działanie alkoholu; z butelką Carlsberga w dłoni otwierałem klasę maturalną; nim też "uczciłem" pierwszy poranek wspaniałego roku 2012, jeden z bardziej pamiętnych w życiu (poranków). W tym trzecim przypadku miałem już jednak świadomość, że nie jest to bynajmniej kwintesencja piwowarstwa i teraz degustuję to piwo wyłącznie z kronikarskiej powinności, wiedząc poniekąd, czego się spodziewać.

Opakowanie
Butelka jest ładnie zaprojektowana, szczególną zaletą są duże grawerunki. Etykiety oszczędne, ale zgrabne, kapsel dedykowany. Bardzo udane opakowanie, ale ocena leci mocno w dół za niepodane miejsce uwarzenia, do którego trzeba dojść analizować kody na etykiecie.
5,5/10

Barwa
Kolor wyjątkowo bez wyrazu, słomkowo-złoty.
1/5

Piana
Spora, ale bardzo dziurawa i szybko się redukuje do niewielkich pozostałości. 
1,5/5

Zapach
Prosty, mocno słodowy z jakimś wyraźnym chemicznym dodatkiem. 
3/10

Smak
Płytkie, słodowo-kwaskowato-alkoholowe, goryczka praktycznie zerowa; klasyka piw koncernowych, w miarę znośne jak na ów "gatunek", ale raczej nieprzyjemne w dalszym ciągu. 
2,5/10

Tekstura
Wysycenie jako jedyne bliskie ideału, trochę za szybko się tylko obniża; mimo to niezbyt przyjemnie się zachowuje to piwo w ustach.
2,5/5

Carlsberg prawie zmieścił się w przedziale piw-ostatecznych ostateczności; w przeciwieństwie na przykład do Tsingtao i Millera czuć przynajmniej w miarę solidnie tę słodowość; można je wypić bez jakichś drastycznych narzekań. To jednak bardzo kiepskie, typowo koncernowe piwo.


2.5/10

Komentarze