Cantillon: Grand Cru Bruocsella
Ze słynnego Brasserie Cantillon - nawiasem mówiąc, położonego na peryferiach równie słynnej ostatnio dzielnicy muzułmańskiej w Brukseli - przywiozłem sobie dwa piwa, których w Polsce nigdy nie widziałem. Ledwo wróciłem i zaszedłem do sklepu z piwem, a jedno z nich już tam stało. To właśnie to - przeleżane 3 lata w beczkach Grand Cru Bruocsella bez domieszki młodego piwa. Będzie to pierwszy w moim życiu czysty lambik, czuję się mocno podekscytowany.
Opakowanie
Cantillonowy standard, tylko w dużym formacie. Subtelność i elegancja. Na etykiecie ratusz w Brukseli - bardzo możliwe, że najpiękniejszy ratusz na całym świecie.
8,5/10
Barwa
Złote, na w pół zmętnione - takie trochę niemrawe i czymś tam zanieczyszczone.
2/5
Piana
Praktycznie brak.
0/5
Ostry, wiejski zapach lambika; końska derka, beczka po kapuście, naturalnie sporo dębu, który wprowadza tu słodycz i trochę przełamuje kwas; nuty dzikie są tak dzikie, że przechodzą w pieprzność. Świetny, acz nie wybitny aromat.
8,5/10
Smak
Zaskakująco stonowany; bardzo szlachetny, czuć te trzy lata w beczkach, w smaku dąb jeszcze zwiększa swój udział ze stratą dla nut dzikich, które tu są jakby mniej nieokiełznane, bardziej eleganckie; kwaśność jest niemała, ale nie jak na lambika, jest też bardzo krótka. Bardzo dobre, dystyngowane piwo, ale liczyłem na więcej.
8/10
Tekstura
Gazu po prostu zero - nie stanowi to w tym intensywnym piwie jakiejś tragedii, ale bardzo przydałoby się chociaż takie śladowe.
1,5/5
No trochę rozczarowanie. Znaczy no, bardzo dobry lambik, ale piłem bardzo dużo lepszych i niemało bardziej ekstremalnych, a również bardziej "dębowo dostojnych". Gdyby nie to, że nie da się u nas dostać czystego lambika (no, teraz się już da), to nie warto byłoby tego piwa taszczyć z Brukseli.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz