Cantillon: Fou’ Foune
W końcu nadszedł czas, by wypić moją ostatnią zdobycz z wrześniowej podróży do Belgii. Na koniec zostawiłem najsmaczniej zapowiadający się kąsek. Ta dorodna butla, którą nabyłem w samym browarze Cantillon, zawiera ósmego najlepszego lambika według rankingu ratebeeru (o czym nie wiedziałem, gdy go kupowałem zresztą). Kiedy byłem w Belgii, piwa z Cantillon były już od dosłownie paru miesięcy w Polsce, ale tylko podstawowe gueuze i kriek. Kiedy wróciłem i poszedłem do sklepu, było ich już więcej, ale do dziś nie spotkałem w Polsce tego, co zaraz wypiję.
Ciekawą historię Fou' Foune, morelowego lambika, przeczytać można na stronie browaru. W 1998 roku któryś przedstawiciel browaru wieczerzał sobie nad Renem przy lampce wina, między innymi w towarzystwie pana François Daronnata (pseudonim Foufoune), sadownika uprawiającego morele, który wyjątkowo je zachwalał. Człowiek z Cantillon powiedział mimochodem, że mógłby uwarzyć piwo z dodatkiem tych moreli, po czym wrócił do Belgii i zapomniał o sprawie. Pan Daronnat nie zapomniał i jeszcze w tym samym roku przywiózł do browaru 300 kg swoich moreli.
Dziś tego piwa, nazwanego na cześć sadownika, Cantillon produkuje tylko 3000 litrów, czyli 4000 butelek rocznie; wiele z nich wraca w dodatku do regionu, skąd pochodzą morele. Na litr piwa przypada 300 gramów moreli. Są dodawane do dwuletniego lambika, a ta mieszanka butelkowana jest już po dwóch miesiącach.
Opakowanie
Elegancki styl jak zawsze w przypadku Cantillon.
8,5/10
Barwa
Cytrynowa, bardzo mętne, dzięki temu wyraziste, świetliste, bardzo ładne.
4,5/5
Bardzo obfita, dość gęsta, bardzo trwała.
4,5/5
Zapach
Wyjątkowo rześkie, wręcz niewiarygodnie rześkie połączenie brettowej, wiejskiej szorstkości (ale czy wiejskiej do końca - niekoniecznie, jest dość szlachetna, wyjątkowo wysublimowana). Strona owocowa natomiast jest w odczuciu nieco bardziej cytrynowa niż morelowa, choć może da się doszukać i moreli. Najlepsze połączenie lambikowej szorstkości z potężną owocową rześkością, z jakim się spotkałem, genialny i piekielnie intensywny aromat.
9,5/10
Smak
Zachowuje wszystkie zalety zapachu, ale dochodzi do tego wspaniała kwaśność, taka słoneczna, pozytywna; ostra, ale niesamowicie przyciągająca. Jest zarówno dzikie, jak i szlachetne, staro-lambikowe i owocowe, ekstremalne i bardzo przyjemne. Jedno z najbardziej intensywnych piw, jakie piłem. Jest genialne, nie piłem w życiu lepszego lambika. Moreli za bardzo nie czuć.
9,5/10
Tekstura
Ciut za wysokie wysycenie.
4,5/5
Żeby nie przedłużać: to jest najlepsze piwo kwaśne, jakie piłem w życiu. Jest arcydziełem. Jeśli się koniecznie do czegoś przyczepić, to tylko do tego, że morelowe to ono za bardzo nie jest, choć można sobie udowodnić, że morele tam były - pusta butelka po paru godzinach zaczyna bardzo intensywnie i pięknie pachnieć tymi owocami. Piłem tylko cztery piwa z Cantillon, ale już naprawdę kocham ten browar. To piwo - jako jedyne ze wszystkich, które przywiozłem - jest naprawdę warte tego, żeby wrócić do Belgii po więcej. I to nawet do Brukseli 2016.
9.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz