Buster Keaton: "Młody Sherlock Holmes"
Chyba najbardziej inteligentny slapstick, jaki widziałem i być może jaki powstał. Nie znaczy to, że najlepszy - od wysmakowanych, przemyślanych gagów Keatona wolę może mniej subtelne, ale bardziej szalone i dzikie Chaplina, nie wspominając o tym, że lekki dramatyzm fabularny tego filmu nie ma startu do prawdziwie emocjonalnych dramatów Charliego. Wciąż bardzo dobrze się to ogląda. Niektóre sceny są obłędne (bilard, pościg, wysublimowane zakończenie), całość cechuje wspaniały dynamizm i rozmach kinematograficzny, urzeka magiczny autotematyzm. Imponuje bardzo skomplikowana jak na 1924 rok narracja oparta na marzeniach sennych, przywidzeniach, mieszaniu się fikcji z rzeczywistością. Mimo wątku romantycznego film pozostaje czystym slapstickiem, a więc kinem o mocno ograniczonej sile artystycznej, natomiast nie wiem, czy w temacie czystego slapsticku dałoby się powiedzieć więcej. Zdziwiłem się nawet, że ktoś był w stanie powiedzieć aż tyle.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz