Browar Zamkowy Cieszyn: Red Roeselare Ale
Grand Champion budzi dużo mniej emocji niż kiedyś - i ciężko się temu dziwić - ale fakt, że zeszłoroczną edycję wygrało piwo kwaśne, sporo znaczy. Jeszcze niemal dokładnie rok temu, czyli parę miesięcy przed wypuszczeniem tego piwa, na browar.bizie (który już nawet nie umiera, a w szybkim tempie się rozkłada, jakby ktoś dawno nie zaglądał i był ciekawy) czytałem zatrważające wypowiedzi na temat piw kwaśnych dwóch użytkowników portalu z ekstremalnie długim stażem i dorobkiem postów (polegały głównie na zrównywaniu kwasów z piwami zepsutymi). A już na jesieni dzieło bardzo młodych stażem jak na taki sukces piwowarów domowych, Piotra Terki i Piotra Marczyka, sięgnęło po koronę. Dinozaury polskiej sceny piwnej zdania na temat kwasów pewnie nie zmieniły i już nie zmienią, ale wynik Grand Championa z zeszłego roku to dość jasny sygnał, jak polepszył się (albo w ogóle, jak zaistniał) wizerunek piw kwaśnych w Polsce. Piwo to flamandzkie red ale (co prawda zamiast beczki kostki dębowe), czyli jeszcze nie jakiś ekstremalny kwach (takich się u nas jeszcze praktycznie nie warzy), ale jednak kwach pełną gębą.
Opakowanie
Niemal równie doskonałe, co na Dubblu rok temu.
9,5/10
Barwa
Pozornie ciemnobrązowe, pod światłem jedna z piękniejszych czerwieni, jakie w piwie widziałem.
5/5
Piana
Przyzwoicie obfita, dość gęsta, niezbyt trwała.
3/5
Zapach
Maliny i truskawki na bardzo trafionym podkładzie karmelowego słodu, kojarzącym mi się trochę z dubblem. Do tego taka piwniczna, dębowa otoczka. Przyjemny zapach, ale nic specjalnego, brakuje intensywności trochę.
6,5/10
Smak
Trochę mniej owocowy niż zapach, trochę bardziej karmelowo-dębowy, a przede wszystkim wkracza kwaśność i cierpkość, obie bardzo stonowane. Dobre piwo, ale strasznie grzeczne jak na tak wysoki alkohol (przy czym wcale nie lekkie).
7/10
Tekstura
Trochę za wysokie wysycenie, a również nieco za gęste.
3,5/5
No fajne, fajne, ale przy takich piwach to Grand Champion będzie niedługo budził tyle samo emocji co premiera nowego piwa z przysłowiowego Birbanta. Każden jeden z kwasów Pinty, przykładowo, zjada to piwo dupą, za przeproszeniem. Szkoda czasu, szkoda pieniędzy, szkoda miejsca w piwniczce na ewentualne leżakowanie. Nie byłoby szkoda, gdyby piwa z Brouwerij Rodenbach i Duchesse de Bourgogne nie były w Polsce tak dobrze dostępne. Ale "niestety", są.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz