Brewmeister: Black Hawk
Długo czekałem na to piwo, ale bynajmniej nie przez jego popularność, spodziewaną wybitność, sławę browaru, egzotykę - nic z tych rzeczy. Chodzi o to, że zrecenzowałem już ponad pięćdziesiąt piw ze Szkocji i wszystkie z tego samego browaru, oczywiście z BrewDoga, co czyni ten kraj najbardziej popularnym na moim blogu po Polsce. Ta niezwykła dysproporcja pomiędzy liczbą piw a liczbą browarów szkockich nie dawała mi spać i w końcu rzucić się musiałem na piwo z jakiegokolwiek innego szkockiego browaru. Niestety od jakiegoś czasu nie widzę na półkach niczego z Belhaven - Scottish Ale z tego browaru było jednym z pierwszych (dokładnie chyba ósmym) nieeurolagerowych piw, jakie w życiu wypiłem - spory więc sentyment i na nie polowałem, ale muszę się zadowolić browarem rewolucyjnym o niemiecko brzmiącej nazwie Brewmeister. Nie jestem zbyt entuzjastycznie nastawiony, zdają mi się ci panowie takimi niezbyt udanymi naśladowcami BrewDoga, nastawionymi podobnie jak BD na kontrowersję (słyną głównie z najmocniejszego piwa na świecie), ale - sądząc po ocenach na ratebeer.com - poza tą kontrowersją nie mający za dużo ciekawego do zaprezentowania. Ale oceny ocenami, ja muszę wystawić własną. Na początek i miejmy nadzieję nie na koniec - stout z kawą.
Opakowanie
Etykiety wydają mi się średnio udanym naśladownictwem BrewDoga właśnie. Złe nie są, ale jakieś trochę bezpłciowe. Goły kapsel. Opis piwa nieco bez polotu, dowiemy się z niego, że do piwa dodano kawy i czekolady. Piwo bezsensownie określone jako "post-modern dunkel", bo według opisu na stronie internetowej jest to po prostu stout.
6,5/10
Barwa
Wybitnie jasne jak na stout - w ogóle nie ma mowy o czerni, bez światła mamy brąz, ze światłem przechodzi nawet w miedziane - wygląda nieźle, ale niezgodność opisu, a zwłaszcza nazwy z rzeczywistością dość rażąca.
2/5
Bardzo obfita i bardzo gęsta, pięknie oblepiająca szkło i opętańczo trwała - doskonała.
5/5
Zapach
Połączenie ciastowych, karmelowych, może minimalnie palonych nut z lekką dawką owocowości (jakby dżem truskawkowy); przede wszystkim jednak biszkopt, biszkopt i biszkopt, do tego odrobina gumy, nie jest to aromat nieprzyjemny, ale dość niewyszukany.
5/10
Smak
Tu po raz pierwszy zaczyna przypominać stout, jest trochę więcej nut palonych, poza tym przyjemne akcenty chlebowe, czekoladowe, korzenne, trochę za wysoka kwaskowatosć - nie jest źle, pije się zdecydowanie z przyjemnością, ale jest to piwo raczej przeciętne niż dobre, niemniej smakuje całkiem w porządku, szczególnie godny uwagi jest dość długi finisz, który łączy czekoladową słodycz z chmielową goryczką.
6/10
Tekstura
Doskonała piana znajduje uzasadnienie w teksturze - wysycenie jest koszmarne, nieznośne, nie pozwala normalnie pić piwa i drastycznie działa na pijalność, na szczęście trochę spada z czasem.
0,5/5
No, to ja wracam do BrewDoga. Marne piwo, nie jest może złe, ale bardzo nieciekawe, jakby totalnie niedopracowane no i jedno z najgorszych identyfikujących się jako rzemieślnicze, jakie piłem w życiu. Nie sądzę, by Brewmeister zdołał mnie do siebie jeszcze przyciągnąć, nawet najmocniejszym piwem świata.
4.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz