BrewDog & Victory Brewing: U-Boat
Kolejna z niekończących się kooperacji BrewDoga, tym razem zapowiadająca się wyjątkowo ekscytująca ze względu na styl uwarzonego piwa. Jest nim wędzony porter bałtycki. Porter wędzony z Alaskan Brewing, nie wiem czy lager, pozostaje jednym z kilku, może kilkunastu najlepszych piw, jakie w życiu piłem. Partnerował Szkotom browar również ze Stanów, ale nie z Alaski, a z Pensylwanii - ma on na koncie kilka wyśmienicie ocenionych na ratebeerze piw. A wracając do BrewDoga, piłem już od nich dawno temu jednego bałtyka, Alice Porter, znakomite piwo. Dużo sobie obiecuję.
Opakowanie
Etykieta jest rewelacyjna, świetny pomysł i świetne wykonanie, doprawdy wygląda jak łódź podwodna. Do tego bardzo dobrze napisana historyjka i czarny kapsel BrewDoga.
9,5/10
Barwa
Czarne, nieprzejrzyste - pięknie, ale jak na porter to trochę za ciemno.
4,5/5
Piana
Fatalna, bardzo skromna powstaje i od razu redukuje się z sykiem niczym na lambiku, po dosłownie dwóch minutach pozostaje bardzo cienki pierścień, jeszcze parę chwil i nie ma już nic.
0,5/5
Zapach
W aromacie głównie porterowa klasyka - dużo nut palonych, ale nie przepalonych, czekolada, lekki karmel, śliwki w czekoladzie, a dopiero na końcu leciutka, drzewna wędzonka, później trochę tradycyjnego chmielu - bardzo ładny zapach, ale nuty wędzone zbyt delikatne.
8/10
Smak
W smaku podobnie, tylko lepiej - ciemne słody zaczynają pracować na najwyższych obrotach, tworząc słodką, ale nie mdłą mimo bardzo niskiej goryczki kompozycję czekolady, lukrecji, znowu czekolady, nut palonych i po raz trzeci czekolady - wędzonka na granicy wyczuwalności niestety, ale jest to wyśmienity porter bałtycki; bardzo pijalny, alkohol jest ukryty doprawdy perfekcyjnie.
9/10
Tekstura
Trochę za wysokie wysycenie, ale za to cudownie oblepia usta.
4/5
Nie lubię się kłócić z producentami co do stylów, chyba że muszę, więc skoro jednak ewidentnie nuty wędzone wyczułem, to niech to będzie wędzony porter bałtycki, ale jest to przede wszystkim porter bałtycki, a gdzieś tam na końcu można dodać, że wędzony. I to porter, który zjada niejednego polskiego bałtyka, choć jednocześnie do tych najlepszych - cztery razy tańszych - się nie umywa ani nie oferuje żadnych niestandardowych doznań (jak obiecywana wędzonka), więc, no cóż, po prostu nie warto go kupować za tak wysoką cenę (teraz to już chyba i tak prawie niemożliwe). BrewDog nie pierwszy raz "zapomniał" o pianie, to największa i chyba jedyna poważna wada tego browaru, z którego miałem właśnie przyjemność wypić sześćdziesiąte pierwsze piwo.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz