BrewDog: Unleash the Yeat - Bavarian Weizen

American Pale Ale / 6,3% / recenzja z 25.02.2014

Po dłuższej przerwie powracam do piw BrewDoga, czyli ilościowo najbliższego mi na tym blogu browaru. Dziś bardzo ciekawe piwo, bo jedno z serii Unleash the Yeast. Były single hopy, które miały pokazać walory danych odmian chmielu, ta seria natomiast uwydatniać ma pracę drożdży. Szkoci przygotowali cztery piwa o identycznym podłożu słodowo-chmielowym, ale każde stworzone z użyciem innych odmian drożdży. To ciekawa inicjatywa i sympatyczny hołd dla tego pomijanego często składnika piwa, który jest przecież niezbędny do jego powstania, a w dodatku często decyduje o profilu smakowo-zapachowym piwa. Już na starcie coś mi się tu jednak nie podoba, a mianowicie nachmielenie tych piw aromatycznymi, amerykańskimi chmielami. Zobaczymy, może wiedzą, co robią. Na początek coś, co chyba szczególnie powinno ciekawić: pokaz drożdży do weizena w piwie bez słodu pszenicznego. I dlatego wbrew ratebeerowi i beeradvocate postanowiłem kategorycznie nie kwalifikować tego piwa do weizenów - wszak weizen to piwo pszeniczne, panowie.

Opakowanie 
Standardowa etykieta i kapsel BrewDoga. Na niej dobry tekst o idei serii i krótka lekcja o roli drożdży w piwie. Tylko chyba się już kolory kończą Szkotom - prawie identyczny jak jak na Danie z serii, notabene, single hopów.
9/10  

Barwa 
Ładna, choć może trochę mało przekonująca, złoto-bursztynowa barwa, niestety zmętnione w niezbyt ładny sposób, maleńkimi drobinkami. 
2/5 

Piana 
Umiarkowanie obfita, umiarkowanie gęsta i umiarkowanie trwała - byłaby idealnie przeciętna, ale nawet ładnie oblepiła szkło. 
3/5 

Zapach 
Przede wszystkim... amerykański chmiel; bardzo ładny, może odrobinę zbyt nikły, chyba nie do końca o to jednak chodziło; pod spodem ujawnia się weizenowy profil drożdżowy, nie tak ładny jednak jak w klasycznych weizenach, jakby nieokrzesany - w miarę upływu czasu coraz mocniej wyłania się spod chmielu, ale nie zyskuje na jakości. 
6,5/10 

Smak 
W smaku solidne, orzeźwiające, dominuje przełamany czymś odrobinę metalicznym amerykański chmiel - bez rewelacji; odrobinę mdłe, goryczka jest dość gryząca, mało przyjemna - da się pić z (nieprzesadną) przyjemnością, ogólnie jednak nie zmusza do kolejnych łyków. 
6/10 

Tekstura 
Za niskie wysycenie, acz akceptowalne.
3/5

Ha, i co teraz? Podekscytowałem się i pogratulowałem pomysłu, a po degustacji mam wrażenie, że BrewDog ma te drożdże trochę gdzieś i po prostu chciał zbić byle jak na chwytliwym pomyśle kasę. Tak trudno przewiedzieć, że amerykany dominują wszystko na swojej drodze, więc użycie ich w piwie, które ma skupiać się na drożdżach, jest pomylone? Widać trudno - w końcu nie ja prowadzę browar od siedmiu lat. Ostatecznie udało się wyczuć trochę tego co trzeba, ale za mało jak na taką serię. W każdym razie - nawet abstrahując od rozminięcia się z przeznaczeniem! - najsłabsze piwo ze wszystkich dwudziestu dziewięciu BrewDoga, jakie brałem do ust. Może z pozostałą trójką wyjdzie lepiej albo chociaż różnice między nimi sprawią, że ta seria będzie ciekawym doświadczeniem.


5.5/10

Komentarze