BrewDog: Paradox Heaven Hill
Już ponad rok minął od degustacji dwóch BrewDogowych Paradoxów, bardzo mocnych stoutów starzonych w beczkach po szkockiej whisky single malt. O ile ten, które zetknął się z whisky Jura mnie aż tak bardzo jak na swoją cenę i koncepcję nie powalił, o tyle wersja Isle of Arran długo pozostawała najlepszym stoutem imperialnym w katalogu moich doświadczeń, dopóki BrewDog sam go nie pobił Old World RISem. Do dziś mieści się wśród dziesięciu najlepszych piw pod względem wyłącznie smaku, zapachu i tekstury, z jakimi się spotkałem. W tym roku wypuścili kolejną wersję, ale już w nieco innej koncepcji - szkocką whisky zastąpił bourbon, czyli trunek pokrewny, ale i o zupełnie innym profilu. Na razie jedyne piwo starzone w beczce po bourbonie okazało się jednym z większych rozczarowań na blogu - oby BrewDog odmienił sprawę. Z Heaven Hill nie miałem styczności - zdaniem BrewDoga to jedyna destylarnia bourbonu, która pozostała rodzinnym interesem.
Opakowanie
Etykieta w identycznej - i wybitnie udanej - koncepcji co przy poprzednich Paradoxach. Tym razem jednak na dodatek piwo dostałem opakowane w równie piękne pudełko.
10/10
Doskonała, totalnie czarna barwa bez miejsca na najdrobniejsze prześwity.
5/5
Piana
Bardzo ładna, wręcz niezwykle obfita jak na moc, o wspaniałej, piaskowej barwie, bardzo gęsta - trwałość oczywiście pozostawia wiele do życzenia, ale i tak nie jest źle - gruby pierścień utrzymuje się przez bardzo długi czas.
4/5
Zapach
Ma trzy oblicza - najbardziej rzuca się w nozdrza typowy aromat stoutu imperialnego z bogactwem pochodnych ciemnego słodu, jakie ze sobą niesie - tuż obok mamy ewidentne nuty zdradzające leżakowanie w beczkach po jakiejś whisk(e)y - nie zgadłbym może, że to akurat bourbon, ale wyraźnie coś słodszego niż szkocka; trzecie oblicze to owoce, mocno suszone śliwki, ale i delikatny powiew wiśni - rewelacyjny aromat.
9,5/10
Smak
Cudowny smak, który w niesamowity sposób totalnie ukrywa alkohol - czuć go jedynie poprzez mocne, bardzo przyjemne rozgrzanie przełyku - w smaku również mamy trójpodział władzy, ale na inny sposób - w ustach ściera się ze sobą stoutowe połączenie czekolady i nut palonych ze stronnictwem waniliowym, beczkowym - słodkim, ale jakby też nieco pikantnym; trzecie oblicze ogarnia całkowicie finisz i wywołuje pewne zaskoczenie, bo jest nim bardzo mocno zaznaczona, chmielowa goryczka; ogólnie najbardziej dominuje chyba jednak czekolada - wspaniałe, pół kroku od doskonałego.
9,5/10
Tekstura
Doskonała - troszkę gazu, spora gestość, bardzo aksamitne.
5/5
Kolejny genialny stout imperialny od BrewDoga. To najwybitniejsze piwo z serii Paradoksów, choć Isle of Arran nie pokonało smakiem, a po prostu wreszcie zaprezentowało bardzo dobrą pianę. Czego zabrakło do ideału - chyba tylko bardziej rozwiniętego finiszu, który został zupełnie zdominowany przez prostą, chmielową goryczkę. A spodziewałem się właśnie ze względu na bourbon raczej słodkawej wersji. Tak czy inaczej, czapki z głów.
9.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz