BrewDog: Moshi Moshi
Dążąc uparcie w stronę pierwszej pięćdziesiątki piw z BrewDoga na blogu, napotykam dziś na kolejne ich piwo spoza, żeby tak to ująć, głównego nurty ich wyrobów. Ostatnio był stout uwarzony w kolaboracji z dwoma piwnymi pisarzami, teraz amerykańskie pale ale uwarzone z okazji piętnastych urodzin niezależnej wytwórni muzycznej z Londynu, Moshi Moshi. Krótki rzut oka na to, kogo wypuścili na rynek, ale ledwie kojarzę parę nazwisk, może jednak niespecjalnie jestem na bieżąco z muzyką ostatnich piętnastu lat.
Opakowanie
Nietypowa, bo oczywiście urodzinowa etykieta, mimo wszystko w stylu BrewDoga. Przyciąga uwagę, ale wolę klasyczne etykiety Szkotów. Podobać się może długi, wyczerpujący opis koncepcji tego piwa. Kapsel oczywiście firmowy.
8/10
Barwa
Ładny, jasny do głębokiego bursztyn, do tego leciutkie, subtelne zmętnienie, troszeczkę ulatującego gazu i mamy piękny, klasyczny wygląd APA.
4,5/5
Piana
Dość obfita, ale przede wszystkim niesamowicie gęsta, cudowna - od razu oblepia szkło, niestety z trwałością nie jest już tak idealnie, ale ciągle bardzo dobra, zwłaszcza jak na BrewDoga.
4,5/5
Cudowny, rewelacyjny aromat amerykańskiego chmielu - na początku mamy dawkę uderzeniową słodkich, rozkosznych owoców tropikalnych, ale później dołącza do nich pikantna, nieco szorstka żywica - piękny, klasyczny aromat, trochę tylko potem traci na intensywności.
9/10
Smak
W smaku niespodziewanie zmienia charakter na dużo bardziej wytrawne, jest typowo iglakowe bez niemal cienia tak obecnych w aromacie owoców - przydałaby się ta domieszka słodyczy, bo wydaje się minimalnie za szorstkie, ale i tak jest na bardzo wysokim poziomie - goryczka wyrazista, konkretna, żywiczna, dociera prosto do celu, jednocześnie nie jest przesadzona, pozostaje w granicach zwykłego pale ale; świetny, typowo żywiczny finisz; bardzo smaczne, pije się szybko, lekko i przyjemnie.
8,5/10
Tekstura
Pomaga, mimo że jest jednak nieco zanadto gazowane.
4/5
Nie spodziewałem się po tym piwie niczego wielkiego, a jednak dostałem jedno z najlepszych amerykańskich pale ale, jakie piłem. Było blisko podium - minimalnie zostało w tyle za APA ze Sierra Nevada oraz daleko za american wheatem z Weird Beard i Dead Pony Club z samego BrewDoga. Uwielbiam ten browar.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz