Brasserie du Pays Flamande: La Bracine Triple
Drugie piwo z Brasserie du Pays Flamande, francuskiego kooperanta Pinty, jakie zdobyłem, to tradycyjny tripel, który zdobył złoty medal na konkursie produktów agrokultury w Paryżu w 2009 roku. Oby był godny złota, bo jeśli nie będzie to piwo co najmniej świetne, to francuski browar może już nigdy nie dostać ode mnie szansy, poprzednie trzy piwa były dobre, ale nie miały błysku.
Opakowanie
Daleka od brzydkiej, ale trochę bezpłciowa i schematyczna etykieta, brak informacji o piwie, goły kapsel. Średnio, w najlepszym razie.
5/10
Barwa
Piękne złoto, żeby nie powiedzieć cytryna - rustykalne zmętnienie trochę obniża elegancję, ale jest sympatyczne.
4,5/5
Piana
Zadowalająco obfita, generalnie gęsta, choć z paroma dużymi bąblami; średnio trwała, już po paru minutach są dziury na tafli, acz nieduże.
3/5
Zapach
Klasyka stylu: fenole belgijskich drożdży, bardzo intensywne i wyjątkowo naturalne cytryny oraz jasnosłodowa baza. Wszystko zmieszane w nienagannych proporcjach i dość intensywne, nie ma tu może czegoś super&ekstra, ale świetny, klasyczny aromat.
8,5/10
Smak
Podąża za zapachem, również bardzo soczysty, choć tu trzy dominujące składniki mieszają się trochę w jedno. Ale tak czy inaczej bardzo, bardzo smaczne piwo - rześkość cytrusów pozwala mu latać i przykrywa alkohol całkowicie, belgijskie drożdże wplatają typowe przyprawowe nuty, a słód zapewnia przyjemną, zbożową słodycz. Symbioza. Tripel bez jakichś niewiarygodnych uniesień, ale i w sumie bez zarzutu.
8,5/10
Tekstura
Minimalnie za wysokie wysycenie.
4,5/5
Jednak jest piwo świetne z tego browaru. Bardzo zacny tripel, bardzo - przebił dwa triple trapistów, Chimay i La Trappe. Cena też przyzwoita, polecam z całego serca. "Ukrywalność" alkoholu porównywalna do tej, którą reprezentuje arcygenialny Tripel Karmeliet. Innymi słowy, najlepsze francuskie piwo, jakie piłem.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz