Boris Pasternak: "Doktor Żywago"
Masywna powieść, stanowiąca gorzkie, bez wątpienia w swoim czasie i miejscu kontrowersyjne rozliczenie z rewolucją październikową, a zarazem obraz tragizmu ludzkiego przeznaczenia i wpisanej w życie człowieka samotności. Imponująca od strony historiozoficznej, doprawdy pełna mądrości na tym polu, i jako rekonstrukcja historyczna Moskwy i Syberii w burzliwych początkach XX wieku; niezła w budowaniu klimatu. Znakomite opisy przyrody, które autor nieprzypadkowo paruje z odczuciami bohaterów i plątającym się tu wszędzie duchem historii, stwarzają bardzo sugestywne obrazy w głowie czytelnika, potrafią doprawdy przenieść na Syberię ogarniętą walkami białych i czerwonych. Dużo mniej udana jest jako powieść o miłości i w ogóle o ludziach; brakuje krwi temu wszystkiemu, postacie Pasternaka wydają się raczej dumnymi posągami niż ludźmi, jakby nigdy się nie śmieją i nie drapią po pośladkach, co najwyżej jedzą ziemniaki popijając wyrzutami sumienia i śpią dumnym, posągowym snem (a przecież niewiarygodna krwistość postaci to dla mnie jedna z największych zalet rosyjskich klasyków literatury). Tak samo jest tutaj właściwie ze wszystkim, Pasternak wydaje mi się pisarzem śmiertelnie poważnym, wręcz spiętym, i nic dziwnego, że lepiej mu wychodzi pisanie o niewzruszonej tajdze czy historii całego kraju niż o historiach małych, ludzkich, indywidualnych. Efekt jest taki, że męczyłem "Doktora Żywago" długo, nawet jak na powieść tak obszerną, bo choć momentami się wręcz zachwycałem, to ani psychologia, ani fabuła (no nie jest przesadnie zajmująca, pomijam już że postacie wpadają tu na siebie tak często, jakby akcja rozgrywała się w Elblągu, a nie w największym państwie świata) nie złapały mnie za rękę i nie pociągnęły (a co do momentów zachwytu to jednak nie były takie częste, język Pasternaka ma swoje ograniczenia).
Widzę tę książkę jako akt mocno wsteczny; Pasternak powraca nią do tradycji rosyjskiej literatury XIX wieku, wyraźnie próbuje stworzyć coś na miarę wielkich powieści rosyjskich klasyków największego kalibru; właściwie tylko tematyka upewnia, że to powieść dwudziestowieczna. Jak to zwykle bywa z tak silnymi powrotami do formalnej przeszłości, efekt nie dorównuje wzorom ani trochę. Pasternaka od Dostojewskiego, Tołstoja czy nawet Gonczarowa dzieli spora odległość. Lektura zdecydowanie warta uwagi, pod pewnym kątem jest to coś na bardzo wysokim poziomie, ale ostrzegam, że niekoniecznie wynagradza swoją długość.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz