Birbant: American Brown Ale

American Brown Ale / 5,5% / 13 blg / recenzja z 22.03.2014

Rozpoczynam przygodę z kolejnym browarem kontraktowym z Polski. I kolejnym bardzo świeżym, bo rozpoczął działalność w styczniu obecnego roku. Zdążyłem załapać się na degustację ich debiutu na parę dni przed wypuszczeniem drugiego piwa, ogłoszonego drugie parę dni temu. Na razie jeszcze prowizorycznie, bez strony internetowej, jedynie z profilem na facebooku. Na pierwszy raz nietypowo nie wybrali żadnego IPA, a amerykańskie brązowe ale.

Opakowanie
Na etykiecie widać jakiś tam koncept, nawet sympatyczny, ale daleki od wybitności, bardzo daleki. Wygląda, jakby się ktoś po prostu nie wysilił. Ratuje to podany pełny skład i IBU, z drugiej strony brak jakiegokolwiek opisu piwa rozczarowuje. Chociaż - lepsze to czy grafomania Doctora Brew? Mimo wszystko chyba to drugie - można nie czytać, a zawsze to jakaś informacja. Goły kapsel, ale w przypadku debiutu wybaczalny.
7,5/10

Barwa
W ciekawy sposób lawiruje od głębokiego bursztynu do jasnego brązu; jak na piwo niefiltrowane jest wprost doskonale klarowne, dopiero po wlaniu ostatnich kropel mętnieje i to w ładny sposób; piękne.
4,5/5

Piana
Obfita, bardzo gęsta, bardzo trwała i oblepia szkło w sposób nieprawdopodobnie widowiskowy, wprost artystyczny. 
5/5

Zapach
Piękne nuty amerykańskiego chmielu, które w połączeniu ze słodem karmelowym tworzą świetną, owocową gamę z naciskiem na śliwki i truskawki. 
8,5/10

Smak
Zaskakująco zmienia profil na mniej owocowy, a bardziej słodowy; bardzo lekkie i orzeźwiające; dochodzi do sporego kontrastu, na początku, w ustach, jest zwiewne, zdaje się bardzo łagodne, przyjemnie słodowo-chmielowe - po przełknięciu wchodzi naprawdę ogromna, zupełnie bezwzględna, ziołowa, a niemal piołunowa goryczka; kontrast jest odrobinę zbyt wysoki, goryczka mogłaby przystopować, bo niestety w miarę picia zagłusza wszystko inne włącznie z ciekawym, chlebowym finiszem. 
8,5/10

Tekstura
Wysycenie mogłoby być odrobinę mniejsze, ale jest bliskie ideału.
4,5/5

No i wreszcie kontraktowiec, który morze się mierzyć z Pintą i AleBrowarem. I to z dobrym efektem, bo piwo to przebiło mniej więcej połowę tych z wymienionej wielkiej dwójki. Gdyby nie było trochę zanadto przechmielone, byłoby naprawdę rewelacyjnie. Spośród Birbanta, Doctora Brew i Olimpu ten pierwszy zdecydowanie i bezwzględnie najmocniej przykuł moją uwagę. Będę śledził szczegółowo, bez wątpienia spróbuję już niedługo następnego ich piwa.


7.5/10

Komentarze