Béla Bartók: "Zamek Sinobrodego"
1911 (poprawa 1918) / Sz. 48 / wykonanie: Christa Ludwig, Walter Berry, London Symphony Orchestra, István Kertész, 1966
Bardzo trudne, ale fascynujące dzieło. Ciężko byłoby się spodziewać, że nie będzie to wyjątkowa muzyka, jeśli skrótowo zapoznać się z librettem i skonstatować, że muzykę napisał Bartók - pasuje Węgier idealnie do tej świetnej, fantastycznej, symbolistycznej, mrocznej historii o tragicznej w skutkach podróży do wnętrza duszy. Dusza samego kompozytora była chyba jedną z najdziwniejszych, najbardziej tajemniczych i introwertycznych w historii muzyki, a ta opera stanowi tu mocny argument. Bardzo trudno było mi zrozumieć tę muzykę, a przecież nie jest ona nawet atonalna; są momenty, kiedy zamiary Bartóka są jasne, ale długimi fragmentami jestem zagubiony. Mam wrażenie, że Węgier próbuje stworzyć zupełnie nowy język muzyczny, nową logikę emocjonalną. Przekłada się to na potężną siłę na obszarze, któremu logika jest raczej zbędna, a mianowicie na obszarze atmosfery. Jest bardzo mroczna, tajemnicza, trzyma w nigdy nierozładowującym się napięciu, niepokojąca, ale nie jest to tak po prostu mrok, tak po prostu tajemnica, napięcie i niepokój - Bartók z ekspresjonistyczną manierą transponuje to wszystko na grunt fantastycznego, statycznego świata, który tu stworzył, malując je wszystkie niejako na nowo. Jakbyśmy byli w innym świecie, ale mniej więcej wiedzieli, o co chodzi - myślę, że to wielkie osiągnięcie kompozytora. Jednocześnie Węgier mistrzostwo wykazuje w obrazowym stosowaniu muzyki; gdy podczas otwierania się kolejnych drzwi maluje nutami to, co znajduje się za nimi, robi to tak, że jednocześnie jest to zobrazowanie wybitnie sugestywne i adekwatne, a jednocześnie stoi daleko od banału i służalstwa narracji.
Podziwiam to dzieło, jakkolwiek zachowuje i raczej już zachowa, nawet jeśli zrozumiem więcej (a będę wracał bez wątpienia), jeszcze rozsądną odległość od grona moich najulubieńszych kompozycji wszech czasów. Ta nienormalna statyczność i jakby przezroczystość tej muzyki trochę mnie zmogła. Wiele bym jednak dał, żeby usłyszeć ją kiedyś na zamku z prawdziwego zdarzenia.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz