Baz Luhrmann: "Romeo i Julia"
Pomysł adaptacji filmowej "Romea i Julii" jest sam w sobie dość mdlący, pomysł adaptacji takiej osadzonej we współczesnym mieście na Florydzie wzbudza już bardzo stanowczy sprzeciw, a pomysł dodania do tego oryginalnych dialogów Szekspira sprawia, że ma się ochotę odwrócić i uciekać przed fatalną katastrofą. Ja postanowiłem zostać i otrzymałem, o dziwo, nie katastrofę, a zaledwie bardzo zły film. Mamy do czynienia z groteskowym, dość nudnym koszmarkiem, wizją od początku wyprutą ze smaku (choć zdarzają się, przyznaję, momenty przyzwoite), której talent DiCaprio (z nieśmiałą pomocą uroku Danes) na pewno nie ratuje, acz przynajmniej robi w miarę zjadliwą, co ma swoją wagę, bo wielu pozostałych aktorów wypada dennie. Sceny z tą parą na osobności bywają nawet miłe dla oka. Film jest jednak bezużyteczny jako dramat, jako komedia, jako eksperyment; po prostu bezużyteczny twór, którego jedyną zaletą jest to, że poza sceną imprezy da się go oglądać bez jęków zażenowania. Cóż jednak z tego, skoro poza utworem towarzyszącym napisom końcowym nie ma tu absolutnie niczego godnego uwagi.
3.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz