Baladin: Isaac
Po dość długim czasie wreszcie zabieram się do recenzji kolejnego piwa z Birrificio Baladin, bodaj najsłynniejszego włoskiego browaru. Po świetnym początku, który wyznaczyło ekskluzywne, bardzo drogie barley wine leżakowane w beczkach po włoskim winie czerwonym, nadeszło lekkie rozczarowanie, gdy przyszło do spróbowania bardziej zwykłego piwa. Dzisiaj wystrzałowo znów nie będzie - po nietradycyjnym APA przychodzi czas na tradycyjnego witbiera - ale liczę na coś dużo lepszego.
Opakowanie
Piwo w przepięknej, grawerowanej butelce z etykietą spójną z resztą piw browaru. Ładny, firmowy kapsel, informacji o piwie nie za dużo, acz można wywnioskować, że to witibier bez odwiedzania strony internetowej browaru (napis "birra bianca" plus kolendra i skórka pomarańczowa w składzie).
9/10
Barwa
Piwo niezbyt ładnie się prezentuje - głębokie złoto byłoby w porządku (choć jak na witbiera zdecydowanie za ciemne), ale zmętnienie jest wprost koszmarne, mnóstwo nieregularnej wielkości kawałeczków osadu wygląda niezbyt estetycznie; sprawę próbuje ratować ładnie ulatujący gaz.
1/5
Piana
Bardzo nieobfita, cienka, dość szybko na powierzchni pojawiają się już pierwsze dziury, ale ta cienka warstwa utrzymuje się przez trochę czasu.
2/5
Zapach
Bardzo ładny, dominują nad resztą doznań bardzo świeży aromat skórki pomarańczowej z charakterystyczną, specyficzną, jakby anyżkową słodowością, znaną mi już z poprzedniego piwa Baladin; jest też miejsce na kolendrę, ogólnie bardzo dobrze, choć z nóg nie zwala, intensywnością również.
8/10
Smak
Jest wybitnie przyjemne w ustach, gdzie od początku atakuje bardzo sympatyczną, lekką goryczką przemieszaną z aromatem skórki pomarańczowej; na przełyku jest już bardzo witbierowo, do cytrusowości dochodzi kolendra; problem jest jedynie na finiszu, na którym nuty witbiera wygasają, goryczka jest nieobecna i skutkiem tego pozostaje już sama słodycz, niczym nie skontrowana, trochę płaska - ogólnie jest jednak bardzo smaczne, orzeźwiające, ale pełne smaku.
8,5/10
Tekstura
Wysycenie wysokie, odpowiednie do tego stylu, ale minimalnie jednak zbyt gryzące.
4,5/5
Cóż, kolejny witbier, którego przyjemnie się piło, ale do którego na pewno nie będę wracał. Jak dotąd w tej klasyfikacji nie do pobicia jest dwójka gigantów, którą opisywałem już dawno temu - amerykańsko chmielona Viva la Wita i tradycyjne Blanche de Namur. Ten tutaj zajął co prawda trzecie miejsce, ale Baladin musi się znacznie bardziej postarać, żebym rozważył uznanie go jednym z moich ulubionych browarów.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz