Baird & Pinta: Bałtyk-Pacific Collaboration Porter
Dzisiaj małe odkopywanie trupów. Bałtyk-Pacific to efekt wyjazdowej kooperacji Pinty z japońskim Baird Brewing (miałem już okazję pić jedno ich piwo, bardzo rozczarowujące) z okazji święta porteru bałtyckiego w 2015 roku. Efekt ten raczej nikogo nie zachwycił, a i pojawiało się dużo głosów, że wyszedł z tego raczej koźlak niż porter bałtycki, ale widząc z dwa miesiące temu na półce piwo, które już nigdy nie zostanie uwarzone i jest mimo wszystko bezprecedensowym przypadkiem współpracy browaru polskiego z japońskim, nie powstrzymałem się przed sięgnięciem po nie. Termin ważności minie dopiero w grudniu tego roku, więc z czystym sumieniem zabieram się za recenzję.
Opakowanie
Butelka z Bairda, etykieta w stylu Bairda i kapsel firmowy Bairda, ale rysunek na etykiecie jawnie odwołuje się do loga Pinty, fajny pomysł.
7/10
Barwa
Pod światłem totalnie miedziane. No porter to nie jest, ale miedź piękna, tylko brzydkie farfocle w nim pływają.
4/5
Piana
Wyśmienita.
4,5/5
Zapach
Suszone i nie suszone owoce - jabłka, śliwki; chleb i trochę karmelu, szczypta nut drzewnych. Bardzo przyjemny i intensywny aromat koźlaka.
8/10
Smak
Od zapachu praktycznie się nie różni, ale estry owocowe są jeszcze silniejsze. Wchodzi też bardzo intensywna jak na jakiegokolwiek lagera goryczka, może minimalnie ściągająca, ale przyjemna. Może ciut zbyt narzucające się ze swoją masywnością, ale tylko ciut. Bardzo przyjemne, trochę dziwne piwo.
7,5/10
Tekstura
Trochę za dużo gazu.
4,5/5
Czy jest to porter bałtycki? Absolutnie nie, nie ma z nim doprawdy nic wspólnego poza poziomem alkoholu i byciem lagerem. Co to jest? Powiedziałbym, że doppelbock wskakujący w lagerowego barleywine'a. Piwo bardzo dobre, chociaż zaczynam się zastanawiać, czy w Baird Brewing tak do końca ogarniają, co robią. Mniejsza o to, cieszę się że jeszcze zdobyłem to piwo i drugą butelkę do piwnicy, bo ma potencjał do leżakowania.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz