Andrzej Wajda: "Popiół i diament"
Zadziwiające, jak bardzo zbliżony efekt uzyskał ten film do powieści, na której jest oparty, zwłaszcza że nie trzyma się jej ściśle. W obu przypadkach mamy do czynienia z przyjemnym i ładnym dziełem z bardzo dużymi ambicjami artystycznymi i niedorównującym im, acz i tak bardzo pozytywnym rezultatem. W przypadku Andrzejewskiego ogranicznikiem był przeciętny warsztat literacki - nie jestem zaś pewien, czemu dzieło Wajdy nie zaskoczyło we mnie bardziej, bo język artystyczny tego filmu stoi na zdecydowanie wyższym poziomie niż język autora książki. Zdjęcia są bardzo dobre, momentami naprawdę wybitne; bardzo przemyślane są zarówno poszczególne sceny, jak i ich układ; w końcu świetne jest aktorstwo, nie tylko Cybulskiego. Prawdopodobnie ogranicznikiem jest po prostu sam Andrzejewski i jego historia, która tak sobie angażowała mnie poprzez książkę i tak sobie angażuje mnie poprzez film; może również w jakimś stopniu miłość reżysera do kwestii narodowych. Tak czy inaczej to kino, którego nie da się za mocno skrytykować, nawet jeśli czegoś mi tu zabrakło. I kino pokonało tu literaturę, nieznacznie, ale wyraźnie. Smutne, że Wajda skończył karierę na tworzeniu patriotycznych gniotów bez ambicji artystycznych.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz