Andrzej Munk: "Zezowate szczęście"
Przyjemna komedia, wzbogacona oryginalnymi zdjęciami i rozwiązaniami technicznymi oraz może nie jakąś niewymownie głęboką treścią psychosocjologiczną, jak niektórzy by chcieli, ale przynajmniej pewną refleksyjną aurą. Do tego świetna rola Bogumiła Kobieli, niezłe operowanie komizmem sytuacyjnym (na czele ze znakomitym zakończeniem), zgrabna historia, budzący sympatię główny bohater oraz dobre dialogi i mamy wartościowy kawałek kina, tym bardziej imponujący, jeśli umiejscowić go w czasie i miejscu, w którym powstał. Niestety nie wprawił mnie w zachwyt choćby na sekundę. Historia Piszczyka jest dobra, ale trochę rozwleczona, przez co może wkraść się minimalne znużenie, choć generalnie ogląda się zdecydowanie miło.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz