Andriej Tarkowski: "Nostalgia"
Od strony formalnej Tarkowski kręcił już filmy lepsze (przede wszystkim "Zwierciadło"), bo bardziej kreatywne, ale nigdy równie "dopracowane" i eleganckie. To kompletne arcydzieło wizualne, z pełnym namaszczenia i inteligencji ruchem kamery, inteligentnym montażem, imponującym zwłaszcza przy mieszaniu wspomnień z teraźniejszością, w końcu genialnie skomponowanymi kadrami, częstokroć bez kompleksów wobec wielkiego malarstwa, z wykorzystaniem lirycznej scenografii i spektakularnych scenerii oraz przemyślanej, quasi-monochromatycznej szaty barwnej, która wraz z wszędobylską mgłą i deszczem nadaje filmowi... nie, właśnie nie wyjątkową atmosferę, z tym jest jakiś problem, ale przynajmniej niezapomnianą, oryginalną stylistykę estetyczną. Ostatnie ujęcie jest jednym z najdoskonalszych w całej historii kina (z czysto estetycznego punktu widzenia, a przecież jest też genialną metaforą) - nigdy się nad takim rankingiem nie zastanawiałem, ale jestem bliski pewności, że pierwsza dziesiątka, a i nie wykluczam podium.
Od strony treści jest bardzo interesująco, chociaż zacząłem nią żyć dopiero pod koniec filmu. Chyba trudniejszy do interpretacji od wszystkich poprzednich Tarkowskiego, ale z drugiej strony dający tu szerokie pole. Wielu rzeczy nie rozumiem, wiele rozumie pewnie sam reżyser, ale kilka spostrzeżeń: mamy tu mocno naznaczoną wymową autobiograficzną impresję o jakiejś tęsknocie, tytułowej nostalgii. Możemy uznać ją za impresję mocno uniwersalną i mówić o tęsknocie w ogóle (znakomite oddanie procesu wspominania), a możemy konkretyzować - przewijają się tu przede wszystkim wątki tęsknoty za ojczyzną (dosłownie - za miejscem, i mniej dosłownie - za atmosferą kulturową tudzież wyzwoleniem z niej: prosta rosyjska wieś skontrastowana z przytłoczoną historią tysiącleci Italią) i za światem dawnych wartości (zapewne dobry kierunek, bo w dużej mierze o tym był "Stalker").
To czemu nie wyżej? No, jakoś tak po prostu nie gra mi to tym razem tak, jak potrafi grać u Tarkowskiego. "Nostalgia" przemawia bardzo sprawnie poprzez wzrok i poprzez rozum, ale mimo jej enigmatyczności, religijnego namaszczenia i niedosłowności - za mało tu języka transcendentnego vulgo atmosfery. I tam i siam reżyser przegina już nieco ze statycznością. Mimo wszystko to bardzo dobry obraz, świadectwo stałego rozwoju artystycznego twórcy.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz