Anderson Valley: Imperial IPA
Czas na najbardziej intrygujące z ostatnich zakupów. Intrygujące, bo nie dość że ze Stanów, to jeszcze z niszowego browaru. Prawdopodobieństwo natrafienia w sklepie niespecjalistycznym - zerowe. Na początek kolejne IPA.
Opakowanie
Porządne, choć trochę dziwne kolorystycznie. Firmowy kapsel, promujący energię słoneczną, której używa browar - niestety nie dedykowany.
6,5/10
Barwa
Bardzo atrakcyjny kolor, idealnie pomiędzy złotem a bursztynem.
4,5/5
Piana
Fascynująca, gęsta, wysoka i trwała, tworząca świetne kształty i osiadająca na szkle.
5/5
Zapach
Bardzo intensywny, chmielowo-owocowy, przywodzący na myśl świeże banany i truskawki, trochę zdradza niestety alkohol.
9/10
Smak
W smaku zadziwiająco lekkie jak na swoją moc, choć alkohol trochę się przebija; dominują posmaki korzenne, duży udział mają również chmielowe - wielka goryczka, bardzo dobre.
8,5/10
Tekstura
Wysycenie idealne, niezwykle duża pijalność jak na tak ciężkie piwo.
5/5
Wspaniałe, wspaniałe IPA; choć tylko trochę słabsze od ostatnio opisywanego Hardcore'a z BrewDoga, pije się je dość lekko i wprowadza orzeźwienie. Bardzo godne powtórek i zachęcające do dalszych przygód z browarem.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz