AleBrowar: Hard Bride
To będzie pierwsze polskie barleywine, jakie wypiję. Niby chwila podniosła, ale jednak nie, bardziej oczekuję na wyrok - padło już bowiem sporo głosów, że podobnie jak Doctor Brew AleBrowar uwarzył kolejne imperialne IPA i nazwał je amerykańskim barleywine. Nie dowiem się na pewno, póki nie spróbuję, choć aż 110 IBU trochę potwierdza obawy.
Opakowanie
Pierwszy raz spotykam się z "prześwitującą" etykietą AB, chociaż są już takie na wszystkich ich piwach od dłuższego czasu. Na zdjęciach wyglądało to tak sobie, ale muszę przyznać, że na żywo efekt jest świetny. Papierowe etykietki miały swój klimat, będziemy tęsknić i tak dalej, ale kurde, niebo a ziemia. I jedna z najbardziej udanych postaci AleBrowaru. Tylko mogliby to lać w mniejsze butelki.
9,5/10
Barwa
Wygląda wprost genialnie - bursztynowo-miedziana, w zależności od oświetlenia błyszcząca się na różne sposoby, bardzo cieszy oko, a lekkie zmętnienie nie przeszkadza, może jeszcze polepsza efekt.
5/5
Piana
Świetna, bardzo obfita jak na tę moc i gęsta ponadprzeciętnie, pięknie firankuje szkło, utrzymuje się w sporej ilości aż do końca.
4,5/5
Zapach
Niemal całkowicie chmielowy, ale piękny - bardzo słodki, bardzo owocowy; trochę rześkich cytrusów, trochę cięższych owoców, ewidentny arbuz i ewidentny ananas (oba występują rzadko, a co dopiero razem), wszystko przechodzi trochę w nuty landrynkowe, co można połączyć ze słodem, ale generalnie chmiel, chmiel, chmiel; po znakomitym początku zaczął wariować, a to czułem całkiem rozwinięte nuty słodowe, a to jakby robił się bardzo mało intensywny, ale zaraz wróciło do chmielu już na stałe.
9/10
Piękne zderzenie kontrastów - w ustach jest słodkie, aż gęste od tej słodyczy (przy czym nie wiąże się to z rozwinięciem nut słodowych - jest po prostu słodko, ale czuć tylko owocowy chmiel), a wraz z przełknięciem nadchodzi niemal piorunująco wysoka goryczka, tu już bardziej zioła niż cytrusy, na głębokim finiszu trochę karmelu (najbardziej barleywine'owy moment) - bardzo długo, ale i bardzo przyjemnie, bo jest szlachetna, przetacza się po finiszu; bardzo nie w stylu, ale znakomite piwo, może odrobinę za ciężkie (co jest wynikiem ekstremalnego chmielenia i słodkiej pełni).
8,5/10
Tekstura
Trochę za mocno wysycone.
3,5/5
No i co? No i rzeczywiście, to chyba bardziej IIPA niż ABW. Czy można to nazwać ABW? Jeśli jest się sędzią BJCP, to za żadne skarby nie. Jeśli nie jest się sędzią i bardzo się chce, to można, zwłaszcza za sprawą aromatu, gdzie po ogrzaniu słód w końcu przemawia (i tak znacznie za skromnie, ale jest), ale to jest zaklinanie rzeczywistości. Mam taką zasadę, że jeśli producent konkretnie określa styl piwa, to kwalifikuję je inaczej tylko w przypadku oczywistej i bezsprzecznej nietrafności, więc jednak wrzucę je do barleywine'ów, ale będę miał przez to koszmary. Ale, ale, druga sprawa - jaki by to nie był styl, to jest to świetne piwo! Najlepsze samodzielnie uwarzone przez AleBrowar, jakie piłem od prawie roku (czyli od Craze Mike'a, które było notabene jednak lepszym IIPA).
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz