Aelbert Cuyp: "Moza w Dordrechcie"

olej na płótnie / ok. 1650 / National Gallery of Art, Waszyngton

Zabrzmi to jak slogan, ale to płótno jest doprawdy jedną z najpiękniejszych marin, jakie widziałem. Nie tylko kardynalne zalety malarstwa Cuypa - magia światła wschodzącego słońca, niemal metafizyczna pogodność, rozkoszny spokój; zabrakło tylko krów - osiągają tu apogeum, ale i kompozycja jest wyjątkowo udana jak na tego artystę. Chodzi przede wszystkim o żaglowiec na pierwszym planie, który jest tak ustawiony, że zdaje się sięgać nieba, jest dyskretnie monumentalny - jego pionowy maszt i żagiel wzbija się w górę spokojnie i dostojnie, a poziomy nadaje mu znaczenia, wagi, której pozostałe żaglowce nie posiadają. Podniosłości i wysublimowania kompozycji nadaje jeszcze rzucający się w oczy paralelizm kształtu chmur z kształtem masztu i żagla. 

Ale naturalnie najważniejszą sprawą jest światło - niby z tej samej rodziny co światło Lorraina i paru innych marynistów, a jednak wyjątkowe, przynależne wyłącznie Cuypowi. Jest nieskończenie spokojne, pogodne i ciepłe, ale jednocześnie swoiście stonowane, subtelne, odsentymentalizowane, niesamowicie rześkie. Cały obraz jest skąpany w tej złotawo-różowej poświacie spreparowanej z żółci, zieleni, brązów, ale nienachalnie (choć mocno). Kluczowa jest rozświetlona woda, miasto i drzewa po prawej stronie owiane mgłą utkaną z promieni słonecznych, eksplozja światła na chmurach i żagiel okrętu na pierwszym planie. Chciałoby się powiedzieć, że światło krzyczy do nas zewsząd, ale sugerowałoby to nachalność, tymczasem ono się rozlewa intensywnym, lecz łagodnym strumieniem. Dominacja złota i błękitu jest subtelnie przełamana czerwieniami na flagach Holandii. 


Światło rodzi atmosferę. To najczystsza w świecie atmosfera wschodu słońca, czyli zjawiska, które doświadczone w odpowiednich warunkach jest przeżyciem nie lada. Wschód słońca oznacza cudowny spokój, a jednocześnie potężną rześkość, satysfakcję z rozpoczęcia dnia od samego początku, wyraz afirmacji świata i życia. To bije z tego obrazu - właśnie nie rozklekotana, sentymentalna sielanka uciekająca w marzenia, ale raczej świeże i mądre poczucie piękna i magii w prawdziwym świecie. Nie tylko dzięki światłu - też dzięki dominacji nieba nad resztą obrazu, przez którą malowidło oddycha pełną piersią świeżym, czystym powietrzem i mamy do czynienia z antytezą klaustrofobii. 

Udało się Cuypowi stworzyć pewną niewalczącą ze sobą dychotomię - tematyka obrazu, obecność holenderskiej flotylli na Mozie, sugeruje, że oglądamy coś głośnego. Mnóstwo ludzi, w dodatku żołnierzy, w dodatku ktoś dmucha w trąbkę, ktoś gra na bębnie, a jednak patrząc na to płótno słyszę tylko błogą ciszę przecinaną jedynie pluskiem wody i głosem mew. 

Znakomity, pozytywny obraz, będący czymś więcej niż tylko ładną mariną. Jest ekwiwalentem pełnego oddechu o poranku doskonale się zapowiadającego dnia.


8.5/10

Komentarze