Aecht Schlenkerla Rauchbier Märzen
Po De Molenie i Samuelu Smithie przychodzi czas na kolejne miejsce-legendę, niemiecką Schlenkerlę. A w zasadzie piwo z browaru Heller w Bambergu, który powiązany jest ściśle z przesłynną szynkownią, której na imię Schlenkerla właśnie - nazwa browaru raczej nie jest bardzo kojarzona, ale już przybytek i piwa, które serwuje, to jedne z największych ikon świata piwnego w Niemczech i zresztą na całym świecie. Dość powiedzieć, że wszystkie piwa, jakie serwuje się w Schlenkerli, to piwa wędzone i jest ich aż osiem, co czyni z tego miejsca bezwzględną Mekkę, Watykan i Eldorado w jednym miłośników tego typu spojrzenia na piwo i obiekt pożądania prawie wszystkich głębiej zainteresowanych piwem ludzi - w tym mój. Na pierwszy ogień wziąłem chyba najbardziej podstawowe marcowe - styl, którego dymną interpretację miałem już okazję próbować dzięki niezastąpionej Pincie. Zupełny brak piany zniszczył ocenę piwa, ale było przepyszne i jeśli ktoś umie to robić lepiej, to drżę z podniecenia. Dla Niemiec to okazja do podreperowania jak dotąd nierewelacyjnego zestawu ocen.
Opakowanie
Sympatyczna, klimatyczna etykieta, stylizowana na średniowieczny styl, bogato ozdobiona gotycką czcionką - ta stylistyka nieco tuszuje znaczne zmęczenie samej butelki. Na kontrze kilka zdań o browarze po niemiecku. Kolorystycznie dedykowany kapsel, ogólnie bardzo pozytywnie.
8/10
Barwa
Bardzo ciemne, może nawet wydać się czarne; pod światłem ujawnia ciemnobrązowe i rubinowe prześwity; bardzo ładne.
4/5
Piana
Obfita i piekielnie gęsta, do tego bardzo trwała, choć jednak w końcu się trochę poddaje - prawie ideał.
4,5/5
Zapach
Bardzo intensywnie wędzony, bezkompromisowy, zdecydowanie w stylu - trochę za bardzo przykrywa jakiekolwiek inne doznania, tylko gdzieś daleko czuć słód i karmel, ale wędzonka - połączenie kulinarnych nut wędzonych z typowymi drewniano-dymnymi jest naprawdę piękne i szlachetne.
8,5/10
Smak
Tu już na równych prawach ze świetną wędzonką występuje absolutnie przepyszna, ciemna, karmelowa słodowość, które łączą się w piwo lekkie, a jednocześnie bardzo wyraziste i charakterne, z przyjemnym, dymno-kwaskowatym finiszem - mankament stanowi minimalnie za duża słodycz, która obniża trochę - i tak jednak świetną - pijalność.
9/10
Tekstura
Bliska doskonałości, ale jednak coś bym w niej poprawił - nieco podciągnął w górę wysycenie i ściągnął w dół gęstość.
4,5/5
8.0/10
Fantastyczne piwo, choć jednak po takiej legendzie spodziewałem się chociaż dobicia do dziewiątki. Ale być może przyjdzie na to czas, przede mną wszak jeszcze pozostałe siedem opcji z Bambergu, a bez wątpienia będę dążył do skosztowania wszystkich. Jeśli chodzi o Pintę - gdyby nie fatalna kwestia piany, nie miałaby się absolutnie czego wstydzić - w pozostałych parametrach Dymy Marcowe są równie dobre. Te dwa piwa są zresztą ekstremalnie podobne - założę się, że Polacy wzorowali się na wypitym właśnie przeze mnie piwie. I chyba słusznie, bo sprawdzam i w opisie Dymów Pinta przywołuje Schlenkerlę. Pogratulować wiernego odwzorowania, tylko nad tą pianą popracujcie.
__________________________________________
Powtórka 22.08.2017 r.
Genialna barwa i piana. W zapachu rozkoszne połączenie typowej bamberskiej wędzonki kojarzącej się mocno z wędzoną szynką i w mniejszym stopniu z ogniskiem z pięknymi wtrąceniami słodowego karmelu i chleba. W smaku jest właściwie jeszcze lepiej, zalety najlepszej wędzonki świata nie zostają zatarte, a zwiększa się rola pięknej, okrągłej słodowości. Świetna jest też tekstura, jest takie rozkosznie puszyste. Rany boskie, jako wędzonkowy niemal-prawiczek 3,5 roku temu zaprawdę nie doceniłem tego wybitnego piwa. Prawie zawsze obniżam oceny piw, które oceniłem w swoich piwnych początkach, tutaj podwyższam i to mocno.
9.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz