Cab Calloway: "Are You Hep To the Jive?"

1994 (kompilacja utworów z lat 30. i 40.)

Orkiestra Callowaya była cyrkiem wśród swingowych orkiestr, a sam swing był przecież cyrkiem wśród epok jazzu - po kompilacji piosenek tej orkiestry można więc się spodziewać jednego z bardziej męczących jazzowych albumów, o ile ktoś nie jest bardzo odporny na robienie z muzyki kabaretu. Tak, pół-jazz, pół-kabaret: oto muzyka Callowaya, co oczywiście dawało jej pewną istotną rolę w przemyśle rozrywkowym, ale czyni na ogół nudno-drażniącą, gdy słucha się jej po prostu jako muzyki. Co najgorsze, Calloway nie był złym muzykiem, a jego orkiestry były czasem wyposażone w wykonawców z wysokiej półki - dobrze czuł bluesa, miał talent do komponowania chwytliwych zaśpiewów big bandu, wiedział co robi i zapewne był w stanie dać światu jedno z bardziej zajmujących obliczy swingu. To tutaj czasem prześwituje, właściwie nawet często - niejedna piosenka ma całkiem ciekawy początek albo przemyca mocny fragment instrumentalny. Bandleader wolał jednak traktować muzykę jako tło do wygłupów wokalnych i kabaretowych gier słownych w swoich tekstach. Dla mnie efekt rzadko jest lepszy niż znośny, aczkolwiek można oddać Callowayowi, że w przeciwieństwie do wielu swingowych orkiestr przynajmniej miał swój naprawdę unikalny styl.


5.0/10

Komentarze