Kormoran: Marcowe
Kormoran sprawdził mi się ostatnio w temacie ciemnych lagerów, to może i sprawdzi się w temacie bursztynowych, tych szczególnie niewdzięcznych. Marcowe w wykonaniu tego browaru jest zacierane dekokcyjnie, co jest dzisiaj chyba ewenementem.
Bardzo ciemne złoto, wpadające w jasny bursztyn, klarowne; genialna, gęsta, biała piana. Oldskulowy, słodowy, zaokrąglony aromat charakterystyczny dla bursztynowych lagerów: świeżo wypieczony chleb, trochę karmelu i delikatne czerwone owoce, i daleko w tle szczypta zielonego chmielu, trochę też nut typowych dla dobrze odleżakowanego lagera, kojarzących mi się z piwnicą. Zapach może nie obezwładniający, ale stylowy i bardzo zachęcający. W smaku rozkoszna, od pierwszego łyku ogarniająca słodowa słodycz: analogicznie do zapachu, chlebowo-karmelowa, przy czym bardziej jednak chlebowa. Jest naprawdę pyszne i nawet ma długi, ciągnący się, chlebowy finisz.
To prawdopodobnie najlepszy Märzen, jakiego piłem w życiu. Tak dokładnie sobie ten styl wyobrażam: hołd dla słodu, a dokładnie dla słodu w jasnobursztynowym wydaniu. Krzepkie, absolutnie nie rześkie, zaokrąglone, tradycyjne, spokojne, ale zdecydowane, totalnie antyrewolucyjne piwo. Jestem w stanie sobie wyobrazić ten styl zrobiony jeszcze lepiej, ale już nieznacznie.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz