Jacopo Ligozzi: "Psittacus Ararauna"

rysunek / 1580-1600 / Uffizi, Florencja

Zastanawiałem się, czy w ogóle podejmować sylwetkę Jacopo Ligozziego. Wielofunkcyjnej postaci, która wprawdzie uprawiała malarstwo artystyczne - wanitatywne alegorie i sceny religijne - ale która chyba nie byłaby jednak dziś szczególnie pamiętana, gdyby nie zajmowała się niczym innym. Płótna Ligozziego, mimo że znalazł on swoje miejsce w takich galeriach jak Uffizi czy Prado, bardziej niż do osobnej kontemplacji nadają się już do porównania z dziełami mistrzów w celu wyjaśnienia, dlaczego te ostatnie są mistrzowskie. Co w jego dorobku urzeka, to raczej jego wnikliwe rysunki zwierząt i roślin, bardziej hołdujące nauce - botanice i zoologii - niż sztuce. Skoro jednak nie wyobrażam sobie opowiedzieć o malarstwie bez "Zająca" Dürera, to czemu nie.


I tu wprawdzie Ligozzi nie dorównał większemu od siebie - zbyt gładkie upierzenie ary nie wytrzymuje pojedynku ze wspaniałym zajęczym futrem na rycinie Dürera - ale tak jak u Niemca nie fotograficzny realizm jest największym walorem, tak i tu nie jest. Chodzi raczej o trochę trudny dla mnie do wyjaśnienia swoisty urok, jaki mają dobrze narysowane zwierzęta (i rośliny). Urok, przez który bardziej podobają mi się atlasy zwierząt (i roślin) z rysunkami, a nie z fotografiami; urok, który nie może się równać z urokiem rzeczywistości, ale już o dziwo przewyższa urok zdjęcia, choć jest w porównaniu z nim dalej od tej rzeczywistości. Być może jest coś pociągającego w ujęciu życia przez martwe medium, być może przewaga rysunku polega na możliwości wymyślenia idealnej pozy i perspektywy. Tutaj też zresztą swoje robi jeśli nie artystyczne, to w każdym razie trochę fantazyjne rozplanowanie w przestrzeni, przez które połowa ryciny leżąca poniżej przekątnej wzrastającej jest niemal całkowicie pusta, a i powyżej papugi jest dużo przestrzeni - ptak rozciąga się na całym tle, biegnie wszak od jednego wierzchołka do przeciwległego, a jednak zajmuje stosunkowo małą jego część.

Tak czy inaczej, choć może w historii malarstwa pięknej papugi Ligozziego bym koniecznie nie ujmował, to dostarcza mi ten rysunek więcej radości niż mnóstwo obrazów o bez porównania większych pretensjach. Jest dokładnie taki, jaki jest, nie kryje się pod nim zupełnie nic, a jednak porusza coś we wnętrzu i cieszy oko.


7.0/10

Komentarze