Browar na Jurze: Jurajskie Porter Bałtycki
Dziś przede mną piwo, którego jakimś cudem udawało mi się uniknąć od siedmiu lat, czyli odkąd interesuję się piwem - jeden z nielicznych polskich porterów bałtyckich z browarów regionalnych, w dodatku z browaru, z którego wypiłem kilkadziesiąt piw, choć pod szyldem Pinty. Interpretacja Browaru na Jurze jest piwem dość lekkim jak na styl, z całym przekrojem słodów jęczmiennych w zasypie i polskimi chmielami.
Prawie czarne, z minimalnymi brązowo-rubinowymi prześwitami. Dość obfita piana, ale niezbyt trwała i średniej jakości. Słodkawy, oldskulowy aromat ciemnych słodów i absolutnie niczego więcej: gorzka czekolada, karmel, suszona śliwka, suszone jabłka, słodki tytoń (!), palony jęczmień, ciemny chleb, pumpernikiel - rewelacja. Smak właśnie takiego krzepkiego, gęstego, podkręconego, zintensyfikowanego ciemnego lagera, czyli tego, czym jest porter bałtycki. Jeszcze więcej suszonych owoców, a jednocześnie ciągle mnóstwo czekolady, karmelizowanych orzechów, palonego ziarna i ciemnego chleba, kawa. Nieziemsko intensywne jak na jednak umiarkowanie słabe piwo, ciągnące się, kompleksowe, o słodkim profilu.
Klasyka, stara dobra polska szkoła porterów bałtyckich. Fakt, że craft nam się ostatnio bardzo fajnie rozwija i dojrzewa, ale naszym drugim krajowym skarbem piwowarskim są właśnie takie portery bałtyckie - perełki robione przez browary, które często są średniakami.
Klasyka, stara dobra polska szkoła porterów bałtyckich. Fakt, że craft nam się ostatnio bardzo fajnie rozwija i dojrzewa, ale naszym drugim krajowym skarbem piwowarskim są właśnie takie portery bałtyckie - perełki robione przez browary, które często są średniakami.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz