Fortuna: Miłosław Marcowe
Fortuna rozczuliła mnie ostatnio świetną interpretacją klasycznego doppelbocka, więc z ciekawością sięgam po propozycję tego browaru w kwestii jeszcze bardziej wyklętego stylu - marcowego.
Barwa ciemnozłota - dość jasno jak na marcowe, taki festbier bardziej. Za to piana bardzo obfita, dość gęsta i bardzo trwała. Zapach przyjemnie słodowy, bardzo zaokrąglony, leciutko karmelowy, leciutko nawet wchodzi w toffi, troszkę dojrzałych owoców, szczypta chmielu daleko w tle. No nic wyrafinowanego i bardzo ciekawego, ale fajny. Również w smaku to takie ogniwo pośrednie między jasnym a bursztynowym lagerem: nie są to tak "jasne", zbożowe nuty jak w pilsie czy hellesie, ale nie są to też typowo bursztynowe, wchodzące w karmel jak w typowym marcowym. Taka intensywna, pełna słodowość, trochę chlebowa, może minimalnie karmelowo-tostowa, prosta, rubaszna, starodawna i bardzo fajna. Nie jest jednak mdłe, ma odrobinę goryczkowej kontry i ta odrobina mu wystarcza, bo nie jest przegięte. Prosty, "klasyczny", solidnie uwarzony lager bez uniesień.
No tu już takiego pozytywnego zaskoczenia jak przy koźlaku nie było, ale wciąż jestem pod pewnym wrażeniem, bo marcowe to styl jednak dużo trudniejszy od doppelbocka do pokazania czegoś efektownego. Są setki lepszych piw, są nawet lepsze marcowe, ale to bardzo pozytywna butelka.
No tu już takiego pozytywnego zaskoczenia jak przy koźlaku nie było, ale wciąż jestem pod pewnym wrażeniem, bo marcowe to styl jednak dużo trudniejszy od doppelbocka do pokazania czegoś efektownego. Są setki lepszych piw, są nawet lepsze marcowe, ale to bardzo pozytywna butelka.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz