Imperial Porter / Woodford Reserve Bourbon BA / 11,9% / 23,4 blg / zabutelkowane 01.02.2018
Po prawdopodobnie najdłuższej serii polskich piw z rzędu w historii mojego bloga w końcu "wyjeżdżam" za granicę. Nie dlatego "w końcu", by ta polska seria mi nie odpowiadała - przeciwnie, była piękna - ale ciągle są obszary, które zagraniczne browary robią albo lepiej, albo po prostu inaczej, więc cieszę się z odmiany. Dziś legendarny De Molen i porter imperialny leżakowany w beczkach po bourbonie Woodford Reserve. W zasypie pszenica, chmielenie czeskimi chmielami, zalakowana butelka i spore nadzieje.
Czarne, choć z nieco mocniejszymi brązowymi refleksami niż w typowym RISie, więc adekwatne do stylu. Piana skromna, szybko znika do obwódki, ale jest. Zapach ciężki, radykalny, bogaty, złożony: od razu jest mnóstwo beczki, nawet ujawniającej się bezpośrednio poprzez nuty bourbonowe i drewno bardziej niż przez wanilię, chociaż wanilia też jest i węglowość też jest; jednocześnie przepycha się piwo, czyli w tym przypadku zakres nut pomiędzy palonością a czekoladowością; wpadają nuty orzechowy, kawowe, kakaowe, nawet makowe. Pachnie trochę jak taki ciemny, dumny, mocno nasączony alkoholem tort makowo-orzechowo-czekoladowo-kawowy, który jest bardziej wyzwaniem niż deserem (w pozytywnym tego stwierdzenia znaczeniu). Aromat nie tylko piękny i złożony, ale też oryginalny, zupełnie niewpisujący się w dzisiejsze typowe mocne ciemne piwa na modłę tych zza oceanu. W smaku nabiera jeszcze nowszych wymiarów: dochodzą mocno suszone owoce, a jednocześnie nie traci nic z poezji swojej bogatej słodowości. Może już tylko beczka po bourbonie nie jest tu aż tak barwna, objawia się po prostu destylatowymi nutami bourbona. Bardzo intensywne piwo, ciągnące się długo po przełknięciu - może ciut za mocno alkoholowe, ale to dość szlachetny alkohol, taki odbeczkowy raczej niż gorzałkowy. Piwo dość trudne, "niedzisiejsze" trochę, antytetyczne wobec nurtu pastry - uwielbiam je.
De Molen powraca w wielkim stylu. Ze wszystkich jego piw, jakie dotychczas piłem, tylko Weer & Wind zaimponowało mi bardziej. Takie okno na starą szkołę robienia mocnych ciemnych piw, które uzmysławia, że kiedyś też niektóre europejskie browary potrafiły robić to pięknie i niekoniecznie ustępując dzisiejszym petardom.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz