Luigi Boccherini: Kwintet smyczkowy C-dur
Salonowa drobnostka, a jednak z pewnego względu bardzo ciekawa kompozycja. Ten kwintet jest muzyką praktycznie stuprocentowo kameralną w głębokim tego słowa znaczeniu - nie roszczącą sobie żadnych poważniejszych pretensji, skromną, przez większość czasu operującą w granicach kunsztownej, ale jednak rozrywki ku uprzyjemnieniu sobotniego poranka. Niezobowiązujące, wesołe melodie, trochę figlarna atmosfera i niezagęszczona, przejrzysta faktura, przez którą odbiera się to bardziej jak trio albo nawet duet niż kwintet. A jednak jest tu moment, kiedy emocje się budzą i wcale nie chodzi o najsłabsze zresztą, minorowe larghetto. Chodzi o krótki, znakomity motyw sygnalizowany skokiem dynamicznym, gdy na chwilę utwór buduje potężne napięcie, by natychmiast sprytnie je rozładować, unieważnić, spłycić (występuje kilka razy w pierwszej części i powraca jeszcze raz w ostatniej). Boccherini przemyca do salonu na mgnienie oka prawdziwe życie. Małe mistrzostwo.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz