Fryderyk Chopin: II koncert fortepianowy
Chyba żaden naprawdę wybitny kompozytor nie przejawiał jakiejś słabości w tak ewidentnym stopniu co Chopin. Jego orkiestracja pozwala zrozumieć, dlaczego w jego oeuvre są niemal wyłącznie dzieła na solowy fortepian. Jak na takie nazwisko jest ona niesamowicie banalna - ociera się momentami o prymitywność - i nieprzyzwoicie jak na XIX wiek zredukowana do funkcjonalnego wymiaru. Bywa, chociaż w sumie to raczej najczęściej się zdarza, że partia basso continuo w barokowych utworach wnosi dużo więcej do tematu niż orkiestra w koncercie fortepianowym Chopina.
Jako że był jednak geniuszem, to wciąż jego koncerty fortepianowe są bardzo dobre, ten chyba zwłaszcza. To wieczna, typowo romantyczna gra kontrastów. W pierwszej części - delikatności, luzu i dystansu emocjonalnego z dramatyzmem i siłą, w trzeciej - powagi z błahością, w każdej - intensywności z rozleniwieniem, głębi z lekkością. Są tu niezłe tematy i motywy, ale największą radością pozostaje obserwacja maniery fortepianu Chopina z jej rozlanym nieregularnie rytmem, bogatej i jednocześnie bardzo niewymuszonej chromatyce, ogólnie temu mistrzostwu wyrażania głębokich emocji i skomplikowanych form w niezobowiązujący, lekki sposób, momentami od niechcenia.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz