Cantillon: Nath
Niesamowita sprawa, ale od trzech lat nie recenzowałem żadnego nowego piwa z Cantillon. Wiadomo, że to nie takie proste dostać piwo z Cantillon, jakiego się jeszcze nie piło, jeśli piło się już cały core i jeszcze trochę, ale to wciąż niezbyt miła statystyka. Na szczęście dorwałem Nath, lambika rabarbarowego z nazwą zadedykowaną Nathalie, żonie głównego piwowara Cantillon. Koncepcja inspirowana jest winem rabarbarowym, podobno bardzo popularnym w Belgii trunkiem. Ciekawe - rabarbar sam w sobie jest bardzo kwaśny, czy będzie to więc najkwaśniejszy lambik, jakiego piłem? Hm, bardziej mnie interesuje, czy będzie po prostu bardzo dobry.
Jeszcze jeden znakomity lambik z Cantillon, choć nie z tego niebiańskiego poziomu, na którym stoją choćby Iris i Fou' Foune. Wyrazisty, intensywny, ale rześki i świeży, zwłaszcza przy pierwszych łykach - z ogrzewaniem się szlachetnieje i esencjonalizuje.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz