Rabl: Riesling Langenlois 2019
Moja przygoda z winem ciągle jest tak naprawdę na etapie wiosny, i to raczej wczesnej. Recenzji na blogu 72, a w całym życiu miałem okazję próbować, bo ja wiem, może nie więcej niż 150 win, na bank nie więcej niż 200. A jako że staram się poznać różne kraje, regiony i szczepy, rzadko tak naprawdę powracam póki co do poszczególnych regionów, a już prawie nigdy nie powracam do poszczególnych winnic. Oto jednak jeden z takich przypadków: po niemal równo trzech latach otwieram drugą butelkę z austriackiej winnicy Rabl. Ówczesny Grüner Veltliner okazał się i pozostaje jednym z najlepszych białych win, jakie piłem. Riesling jako szczep jednak z chyba większym potencjałem rodzi więc we mnie spore nadzieje.
Głęboka żółć. Piękny, krzepki, zaokrąglony aromat z przewodnią nutą dojrzałych jabłek, przechodzący w akcenty kwiatowe, a z czasem nawet w ziemiste. W smaku w dalszym ciągu jest przede wszystkim Rieslingiem - jabłkowym, krągłym, przytulnym, kordialnym - ale wchodzą też wspaniałe wtrącenia ziemistości i minerałów. Pełne, wytrawne, ale ze sporą dawką słodyczy. Wyraziste, a zarazem wybitnie pijalne. Brakuje czegoś wyjątkowego do pełni zachwytu, ale nie ma jednej rzeczy, do jakiej można by się przyczepić.
Piękne wino, dość typowy Riesling, choć z lekkim odbiciem w stronę klimatów chłodniejszych niż archetypiczne Rieslingi znad Mozeli. Grüner Veltliner zrobił na mnie większe wrażenie, ale czy było to wywołane faktycznie wyższą jakością, czy faktem, że byłem wtedy o trzy lata mniej doświadczony - tego już się nie rozstrzygnie. Tak czy inaczej Rabl potwierdza wysoką klasę.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz