Marani: Kindzmarauli 2018
Drugi raz podchodzę do Gruzji i drugi raz do tego samego producenta, który ma na vivino bardzo dobrą prasę, ale już do innego regionu - podobno najlepszego w całym kraju. Pierwszy raz również spotykam się ze szczepem winorośli Saperavi, jednym z najsłynniejszych gruzińskich. Podobnie jak wino z Chwanczkary, którą piłem przed trzema laty, Kindzmarauli jest winem półsłodkim.
O krok od nieprzejrzystości, ale pod bardzo mocnym światłem delikatny rubinowy prześwit. W zapachu intensywne ciemne owoce - pierwszym skojarzeniem są powidła śliwkowe, potem jeżyny i truskawki w czekoladzie, a na końcu więcej niż szczypta przypraw. W smaku ogromna intensywność, tym razem bardziej na pół podzielona między owoce a przyprawy, takie powidłą śliwkowe przyprawione goździkami albo nawet kardamonem. Ciut alkoholowe. Bardzo fajne, bardzo pijalne, choć trochę w tym wszystkim dzikie, nieokrzesane, trochę jakby nieułożone.
Wino przebojowe, pyszne, pijalne, ale trochę się dziwię aż tak wysokim ocenom. Ma momenty genialne, ale te wszystkie momenty są połączone nie do końca spójnie. Mam ochotę wziąć drugą butelkę na leżakowanie, bo nie było za drogie.
Komentarze
Prześlij komentarz