La Sala: Chianti Classico 2015
Powrót do Chianti zawsze cieszy, bo to wino z Chianti pozostaje winem, które w całym życiu wywarło na mnie największe wrażenie. Wówczas wprawdzie piłem wino z 2000 roku w roku 2014, a teraz z 2015 w 2020, więc mamy tu aż 9 lat względnej różnicy, co nie znaczy, że oczekiwań nie mam dużych. Typowy dla Włoch i zwłaszcza dla regionu szczep Sangiovese wzbogacił tutaj nieznacznie Merlot.
Piękna, głęboka, ciemnorubinowa barwa, krystalicznie przejrzyste. Aromat z miejsca ekspresyjny, jowialny, wychodzący z kieliszka. W pierwszej linii naturalne dla Sangiovese maliny, wiśnie, przechodzące nieśmiało w owoce ciemniejsze, zwłaszcza jeżyny. Intensywność, naturalność, niczym nieskrępowana pogodność tej owocowości szybuje w przestworzach. W odwodzie jest szlachetna, delikatna skóra, taniny i dąb, a jeszcze dalej akcenty przyprawowe. W smaku jest nieco inne, z ogromną już rolą tanin, wchodzą też nuty tytoniowe. Jest dość ciężkie jak na Chianti, wytrawne, dostojne, ale mimo to wszystko zachowało sporo winogronowej słodyczy. Eleganckie, ale przystępne.
Wprawdzie do zachwytu takiego, jakiego doznałem przy wspomnianym we wstępie Chianti było tu bardzo daleko, ale to naprawdę piękne wino. Jeśli szuka się wina czerwonego, które wprowadzi w chwilę element wyjątkowości, elegancji, szlachetności i takich tam imponderabiliów, a zarazem nie będzie przesadnie trudne, surowe, wymagające, ciężkie i tak dalej - to świetny wybór.
Komentarze
Prześlij komentarz