Vitis Tokajensis Aszú 6 puttonyos 2005

2005 / Węgry / Tokaj / 100% Furmint / 10% alk.

A to było tak: niemal równo pięć lat temu wypiłem swój pierwszy tokaj w życiu, który z miejsca stał się jednym z najlepszych win, jakie było mi dane próbować. Do dziś pozostaje czwartym winem w ogólnym rankingu i najlepszym białym niemusującym. Krótko potem postanowiłem więc kupić drugą butelkę do piwnicy - dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że to nie to samo wino. Zgadza się producent, etykieta, rocznik, zawartość alkoholu, ale to, które kupiłem za drugim razem, jest oznaczone jako "6 puttonyos", w przeciwieństwie do tamtego z "5 puttonyos". To, które mam przed sobą, jest więc jeszcze słodsze (150 do 180 g cukru na litr - 5 to 120 do 150) i jest najsłodszym stopniem wtajemniczenia w tokaj nie licząc ekstremalnego Aszú Eszencja. 



Głęboko złota barwa, klarowne. Zapach ciężki, esencjonalny, barwny i złożony: w spektakularny sposób łączą się w nim nuty szlachetnej pleśni, kwiatów ze szczególnym uwzględnieniem róż (wręcz taki olejek różany) i dojrzałych jasnych owoców, przede wszystkim gruszek, również słodkich i kwaśnych jabłek, da się nawet dość łatwo odnaleźć akcenty liczi, są i po prostu białe winogrona. Bajeczny. W smaku już pierwszy łyk wprost zwala z nóg intensywnością doznań. Jest esencjonalnie słodkie i esencjonalnie kwaśne, ale w maksymalnie miły sposób, jak soczysta, dojrzała gruszka przełamana kwaśnym jabłkiem; jednocześnie rządzą nim nuty szlachetnej pleśni, zmieniające się na przestrzeni jednego łyku, nie pozostają bez zdania wtrącenia kwiatowe i liczi, choć jest ich nieco mniej niż w zapachu; trochę drewna, nawet miodu kwiatowego. Oleiście gęste. Nieziemskie.

Boże, co za piękny powrót do przeszłości, lepszy nawet niż sama przeszłość, bo 6 puttonyos oceniam minimalnie wyżej niż 5 puttonyos. Są zresztą dość wyraźnie inne: sporo je łączy, ale też naprawdę niemało dzieli, zaskakująco niemało, jeśli zmieniła się tylko zawartość cukru na litr. No to w sumie mam nowe ulubione białe wino.


9.5/10

Komentarze