Łańcut: Dolina chmielowa

West Coast IPA / 6,5% / 16,1 blg / do 30.09.2020

Browar Łańcut mnie oszukał, a raczej dałem mu się oszukać. Rzuciłem się na to piwo w szale miłości do West Coastów, po czym odkryłem, już po zakupie, napis na etykiecie "Goryczka 5/10". What the fuck? We właściwie najbardziej goryczkowym stylu, jaki istnieje? No, ale jak już mam, to na co czekać. Chmielone arcyklasyką: Chinook, Warrior, Mosaic, Amarillo, Cascade, Simcoe.


Jasnozłote, dość mocno zmętnione, ze znakomitą pianą, właściwie bezbłędną. Pachnie bardzo oldskulowo, jak typowy West Coast ze starych dni: cytrusowo (grejpfruty, cytryny) i żywicznie, ale też po prostu chmielowo i piwnie, z niepierwszoplanowym, ale wyraźnym udziałem słodu. Piękny. W smaku podobnie, bardzo krzepko, już bardziej żywicznie niż cytrusowo, choć cytrusowo również; goryczka wcale nie jest 5/10, jest naprawdę spora i długa, typowo w stylu, może nie jakieś górne granice, ale też nie dolne: krzepkie, intensywne, na maksa oldskulowe IPA. Każdy łyk jest bombą chmielowości, ale i po prostu piwa. Alkohol wyczuwalny raczej w tej krzepkości niż sam w sobie. Arcyklasyka: żywica, cytrusy, wyraźne ale nie wtrącające się ciało słodowe i wysoka goryczka.

No proszę, myślałem, że dałem się oszukać, a to raczej właśnie nie dałem się oszukać oszustwu Łańcuta, jakim jest ta "goryczka 5/10". Kurde, może co dziesiąta ipka these days ma tak wysoką goryczkę jak Dolina Chmielowa. Śliczne piwo.


8.0/10

Komentarze