Nepomucen: LoveLAS
Ciąg dalszy leśnych peregrynacji Nepomucena? Zawsze! Uwielbiam aromaty, jakie ten browar wyciągał już nieraz z iglaków i chyba nie jestem w stanie nie dać szansy każdemu nowemu ich piwu w takiej konwencji. Tutaj potraktowana została pędami sosny i świerku imperialna IPA na słodzie jęczmiennym z dodatkiem płatków pszennych i owsianych.
Głębokie złoto, dość mętne piwo. Absolutnie genialna, drobniutka piana, obfita i trwała. W aromacie igły, las, żywica, choinka i tak dalej, chociaż chyba Nepomucen w poprzednich piwach mocniej dawał tym wszystkim po nozdrzach; tutaj wpada też trochę chmielu. Fajnie, chociaż trochę nieśmiało jak na tę serię. W smaku mnie już dużo bardziej robi - dzięki sporej gęstości potęguje się wrażenie syropku na kaszel, nie jest może wybuchające w ustach, ale jest strasznie takie esencjonalne, rozlewa się po podniebieniu sosną i świerkiem długo i konsekwentnie. Goryczka umiarkowana, słodowość dość szeroko zakrojona. Piwo przemyślane, świetnie zbalansowane, dość gładkie i spokojne.
Znacząco inaczej niż w Don't Sleep in the Forest i Forest IPA: tam iglaki dawały po mordzie, szokowały wręcz swoją intensywnością, tutaj są, owszem, bardzo wyraziste, ale gładko wkomponowane w piwną całość. Oryginalna Forest IPA mi bardziej podeszła, ale to kolejne bardzo dobre piwo od Nepomucena.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz