Glenmorangie The Quinta Ruban
To jest jakiś totalny kosmos, ale nie zrecenzowałem ani jednej szkockiej whisky przez okrągły rok. Zrecenzowałem przez ten czas wprawdzie trzynaście irlandzkich i parę innych destylatów, ale i tak kosmos. Czas się wziąć do nadrabiania, zwłaszcza że irlandzka whiskey jednak zazwyczaj nie ma startu do szkockich klasyków. Podstawka Glenmorangie nie zrobiła wprawdzie na mnie większego wrażenia, ale wiem, że ciekawsze jej wersje to zupełnie inny temat - Glenmorangie Lasanta, której jeszcze w warunkach domowych nie degustowałem, jest na przykład znakomita. Dziś przede mną Quinta Ruban, dwunastolatka finiszująca w beczkach po porto ruby (2 lata) po okresie standardowego leżakowania w beczkach po bourbonie (10 lat).
Potrzebowała trochę czasu, żeby się w pełni rozwinąć, ale w końcu to zrobiła. Piękna whisky z potężną rolą beczek po porto. Może od ideału stoi stosunkowo daleko, ale za to jest bardzo unikalna - porto to jednak coś innego niż sherry. Jej barwa i nawet jej etykieta świetnie oddaje jej istotę - ciemną, ciężką, intensywną. Ze wszech miar godna polecenia.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz