TiM: Rex Honestus
Przede mną ciężkie do zidentyfikowania półtorak z dodatkiem ziół z niejakiego TiM S.A., spółki istniejącej na rynku podobno od 30 lat, które nie jest jednak miodosytnią ani pasieką, tylko importero-dystrybutoro-hurtownio-sklepem, którego core działalności stanowią nie miody, a wina. Tak czy inaczej Rex Honestus ma dobre oceny, więc mimo pewnej mglistości produktu dam mu szansę.
Bardzo ciemny, brunatny, w sumie to piękny kolor. Zapach strasznie dziwny, taki apteczny, ziołowy, syropowy, mocno przypalany też. Miodu tu za bardzo nie ma, jest naprawdę mega dziwnie, jak syrop na kaszel, w sumie fajny, chociaż naprawdę dziwny. W smaku jeszcze dziwniejszy, ale inny: mocno palony karmel a la crème brûlée, suszone owoce, zioła, gryka, niebotycznie intensywny i ekspansywny, mało miodowy, bardzo słodki, lekko kwaskowy, ale słodycz jest zrównoważona. Intrygujący, z jednej strony pyszny, z drugiej jednak ciut męczący i nieskładny.
Daleko temu do najlepszego miodu, jakiego piłem, ale za to jest to solidny kandydat do tytułu najdziwniejszego alkoholu, jaki piłem. Powstał prawdopodobnie z bardzo ciemnego, prawdopodobnie gryczanego miodu i ogromne znaczenie zrobiły te niezidentyfikowane zioła, ale nawet to uwzględniając efekt jest fascynująco dziwaczny. Jak na mój gust trochę zbyt dziwaczny, zdecydowanie wolę miody z Jarosa, eleganckie i wiedzące czego chcą, do Honestusa mam stosunek ambiwalentny, ale summa summarum jednak pozytywny. Osobie towarzyszącej podszedł zresztą kosmicznie, więc warto chyba się z nim zmierzyć osobiście.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz